poniedziałek, 22 października 2012

Pracujący dzień Filipa

Moja codzienność nie wygląda w ostatnich dniach zbyt różowo. Problem goni problem a choroba, chorobę. Nie chciałabym "smęcić" na blogu lub zamęczać swoimi problemami potencjalnego czytelnika postanowiłam że dzisiejszego posta zdominuje Filip.

Filip skończy za kilka dni 1,5 roku. Od początku wyróżniał się spośród swojego rodzeństwa. Był największy z całej czwórki. Zawsze pierwszy dopadał do cyca mamusi i rozpychał się na całego. Pierwszy wyszedł z pudełka mając ok 3 tygodni i można powiedzieć że już do niego nie wrócił, albo tylko na chwilę do maminego cyca. Filipa nikt nie chciał, pozostałe kotki były zamówione. Wiedziałam zatem od początku że kociak zostanie z nami.





Mama Filipa zajmowała się nim do tegorocznej wiosny po czym wybrała wolność i urwała się z czarnym dzikim kocurem. Przychodzi czasami w odwiedziny. Niestety jestem przekonana że chyba ani ona, ani Filip nie pamiętają że są najbliższą rodziną. Potulny kociak posłusznie oddaje swoją michę prychającej mamuśce, ta najada się do syta po czym znika znowu na wiele dni. Na szczęście nie widzę aby nasz pupilek miewał jakiekolwiek objawy choroby sierocej :)

I tak jak co dzień rano nasz bohater zaczął od miseczki z kocimi chrupkami które zjada raczej z grzeczności. Stanowczo gustuje w domowej kuchni. Zapowiadał się kolejny pracowity dzień.
 

... Poranek jak na jesienny przystało był bardzo mglisty. Nie wiedzieć czemu kalosze postanowiły udać się na górę gdzie lubię chodzić sam, najchętniej w nocy. Cóż było robić ... skoro kalosze się wybrały to i ja poszedłem. A za mną reszta towarzystwa. 


Było zimno i mokro. Nie bardzo podobał mi się ten spacer. Łapki mokły, trawa była wilgotna od rosy.
Na szczęście po jakimś czasie zaczęliśmy schodzić a niebo się przejaśniło.

 

Kiedy dotarliśmy do domu trzeba było wypuścić kozy na pastwisko.



Z wysokości lepiej widać i można spokojnie wszystkiego przypilnować.


Kozy wyprowadzone, zatem czas na małe co nieco.



Tak łapczywie jadłem że chrupka utkwiła mi w przełyku, na szczęście nic się nie stało. Muszę jeść szybko bo ta mała mi wszystko wyjada.

Jest prawie południe, jesienne słońce przygrzewa, pora więc na małą drzemkę. Tylko ona ciągle za mną łazi.


Wydawało mi się że spałem tylko chwilę a tu już trzeba wodę puszczać. Lubię obserwować pracę pompy, hałas silnika jest bardzo usypiający.


 W trakcie kiedy silnik pompuje wodę mam czas żeby połazić z młodą po poręczach, bardzo to lubimy.


Woda napompowana, musimy wracać.


Muszę na nią czekać bo znowu głupia bawi się jakimś liściem.


Jest pózne popołudnie, pora zagonić kozy. Znowu trzeba wszystkiego przypilnować.

Od tej czarnej już dwa razy dostałem rogiem, nie wiem za co, przecież nie lubię warzyw, chciałem tylko zajrzeć do wiaderka. Na czarną trzeba uważać, brązowe są spokojne. Czasami wchodzę im do żłobów i ucinam sobie drzemkę. Wcale mnie nie przeganiają.


Długo to trwa. Nudzę się, ale trzymam z daleka ponieważ czarna na mnie spogląda.


Koniec pracy. Kończy się dzień. Pora na drzemkę. Prześpimy się z młodą ze dwie godzinki a potem będę ją uczył łowić myszy albo nornice. Zdecydowanie nornice, jest ich więcej.




















6 komentarzy:

  1. Śliczny dzionek. W istocie baaardzo pracowity. Trzymaj się i dbaj o siebie. Nie dawaj się choróbskom. Pozdrawiamy i ślemy pozytywne myśli i dobre aniołki.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nie wiem,czy kocurek się aby nie przepracowuje - żeby się jacy obrońcy zwierząt przypadkiem nie wtrącili... A swoją drogą, cóż za przyjemność mieć nie tylko psa, ale i kota towarzyszącego!
    Niech się Filipowi darzy, a Tobie życzę zdrowia i mało kłopotów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna opowieść o kocie i kaloszach!
    A o co chodzi z tym pompowaniem wody? Czemu pompa nie włącza się sama, albo czemu nie można tego ustrojstwa włączać ręcznie w domu?
    Wszystkiego dobrego! Niech kłopoty odejdą razem z mgłą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjemny spacer- jakbym tam była! :)
    Zdrówka i szczęśliwości!

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczne te koty i jaki raj mają na wolności ...moje niestety nie wychodzą ulica zbyt ruchliwa w pobliżu...

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje koty muszą być szczęśliwe, widać,że są wtopione w życie na wsi i jest im tam wyśmienicie, tyle przestrzeni, zwierząt i codzienna porcja nowych bodźców-to są prawdziwi koci szczęściarze! :)

    OdpowiedzUsuń