środa, 25 grudnia 2013

Zimowe kozy

Piąta zima w górach, a jeszcze tak ciepło nigdy nie było o tej porze roku. Od wczoraj wieje halny przynosząc masy ciepłego powietrza. Śniegu już niewiele zostało. Wiatr duje w kominach, a na termometrze 10 stopni. Aura przypomina bardziej Wielkanoc niż Święta Bożego Narodzenia. Korzystając zatem z pięknej pogody wypuściłam dziś nasze kozie towarzystwo na łąkę. Zdziwiłam się bardzo ponieważ kozy nie nawykłe biegać w grudniu po pagórach. Z pewnym ociąganiem jednak zaczęły wspinać się na wyższe wzniesienia, a po chwili pasły się na zielono brązowej murawie jakby to wrzesień był, a nie czas zimowy.
A ja jak zwykle w święta kręcę się, nie bardzo mogąc sobie znaleźć miejsce w tym nic nie robieniu, bo nawykłam jednak do bardziej aktywnej czynności ruchowej.

Tak więc przedstawiam Wam zimowe kozy w wydaniu wiosennym mając jednak nadzieję na kawałek przyzwoitej zimy w nadchodzącym roku.

Luśka,  której już co nieco się przytyło od lata ;)

Dzidziol przyjaciel wszystkich, wesołek i zawsze blisko ludzi.

Hanka, stanowczo woli męskie towarzystwo, moje sprawowanie opieki nad nią, to jest karmienie, pielęgnację i pojenie traktuje jako "większe zło". Natomiast święty może ją głaskać do woli, jemu podtyka łeb na czochranie. Mnie tylko toleruje ;) 

Luśka po raz kolejny. Pieszczocha i moja pupilka. Nasza pierwsza koza.

Jadzia, nadal przywódczyni stadka. Koza przewidywalna, bardzo "przytulaśna", chodząca łagodność do ludzi. Grzebie w kieszeniach, obgryza guziki. skoczna i bardzo, bardzo wesoła. No i Fifi, córka Jadzi. Cały czas z mamą. Wejdzie wszędzie tam gdzie wydawało by się nie możliwe i wciśnie nawet w najmniejszą szczelinę. Bardzo nie przewidywalna "wariatka". Ciągle trzeba ją ratować z opresji.







poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczny czas

Ogarnęłam się  i parę dni  temu przestałam bojkotować Święta. Jednak tradycja to tradycja i tak jak moja mama, mama świętego, babcie, prababcie i miliony innych kobiet wzięłam się z pewnym ociąganiem za to, co do mnie należy. Tak więc piszę do Was znad pierożka i makowca, życząc Wam Moi Drodzy Czytelnicy Wszystkiego Dobrego, nie tylko w trakcie nadchodzących dni. Szczęśliwego Nowego Roku, żeby spełniły się w nim wszystkie Wasze marzenia.
Pozdrawiam i do napisania wkrótce.




poniedziałek, 16 grudnia 2013

Grudzień

I tak minął sobie kolejny miesiąc mojego nie pisania na blogu. Nie mam o czym?  zawsze się coś dzieje, życie się toczy jak zwykle, raz na górze, raz na dole, raz pod wozem, a raz na nim.  Tylko czasami człowieka taka blokada dopada.
No, ale nie o tym miałam. Na górkę oczywiście zima przyszła, nie myślcie sobie że nie. Śniegu nie ma zbyt wiele, ale trzyma się całkiem i mimo kilku godzinnej temperatury plusowej w ciągu dnia, wcale nie ma zamiaru się stopić. Może nie jest to zima do jakiej przyzwyczaiłam się w ostatnich latach, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, wszak dopiero się zaczyna. Tak więc auto na dole od tygodni dwóch, a może nawet trzech, piece huczą całą parą, zwierzyna porosła zimowym futerkiem i grzeje się najczęściej w obórce. A ja skarmiam to całe towarzystwo i zaczynam się zastanawiać na czym to moje życie upływa. A może by tak wyjechać do ciepłych krajów i przyjąć nowe priorytety ? Mam doła ? chyba nie do końca. Tak tylko rozważam, szczególnie rano kiedy ciemnym świtem zaczynam swój dzień świstaka. Gazetka (koniecznie Tesco- najlepiej się palą) drewienka cieńsze, grubsze, uff znowu wygrałam walkę o ogień. Potem rutynowo, dziecko na busa wyekspediować. Już jasno, więc trzeba nałożyć uszatkę i zobaczyć co słychać w obórce.. Kot zresztą w tym czasie trzeciego śniadania się domaga. Wszak jako jedyny wstaje ze mną po ciemku i dzielnie towarzyszy udając wesołka,  robiąc przewrotki pod moimi nogami np. kiedy z kopą wielką siana próbuję bez upadku po lodzie wylawirować do obórki. Tak zaczynam dzień świstaka, w podobny sposób zresztą go kończąc.

Za chwilę trochę się odmieni, minie kolejny rok, jakieś uszka w barszczu będą pływały, jakiś karp straci życie, a potem stos nikomu już nie potrzebnych, smutnych choinek wyląduje na śmietnikach. Tak święta, tuż, tuż ... mija kolejny rok ... wystrzelą szampany