Filip skończy za kilka dni 1,5 roku. Od początku wyróżniał się spośród swojego rodzeństwa. Był największy z całej czwórki. Zawsze pierwszy dopadał do cyca mamusi i rozpychał się na całego. Pierwszy wyszedł z pudełka mając ok 3 tygodni i można powiedzieć że już do niego nie wrócił, albo tylko na chwilę do maminego cyca. Filipa nikt nie chciał, pozostałe kotki były zamówione. Wiedziałam zatem od początku że kociak zostanie z nami.
I tak jak co dzień rano nasz bohater zaczął od miseczki z kocimi chrupkami które zjada raczej z grzeczności. Stanowczo gustuje w domowej kuchni. Zapowiadał się kolejny pracowity dzień.
... Poranek jak na jesienny przystało był bardzo mglisty. Nie wiedzieć czemu kalosze postanowiły udać się na górę gdzie lubię chodzić sam, najchętniej w nocy. Cóż było robić ... skoro kalosze się wybrały to i ja poszedłem. A za mną reszta towarzystwa.
Było zimno i mokro. Nie bardzo podobał mi się ten spacer. Łapki mokły, trawa była wilgotna od rosy.
Na szczęście po jakimś czasie zaczęliśmy schodzić a niebo się przejaśniło.
Kiedy dotarliśmy do domu trzeba było wypuścić kozy na pastwisko.
Z wysokości lepiej widać i można spokojnie wszystkiego przypilnować.
Kozy wyprowadzone, zatem czas na małe co nieco.
Tak łapczywie jadłem że chrupka utkwiła mi w przełyku, na szczęście nic się nie stało. Muszę jeść szybko bo ta mała mi wszystko wyjada.
Jest prawie południe, jesienne słońce przygrzewa, pora więc na małą drzemkę. Tylko ona ciągle za mną łazi.
Wydawało mi się że spałem tylko chwilę a tu już trzeba wodę puszczać. Lubię obserwować pracę pompy, hałas silnika jest bardzo usypiający.
W trakcie kiedy silnik pompuje wodę mam czas żeby połazić z młodą po poręczach, bardzo to lubimy.
Woda napompowana, musimy wracać.
Muszę na nią czekać bo znowu głupia bawi się jakimś liściem.
Jest pózne popołudnie, pora zagonić kozy. Znowu trzeba wszystkiego przypilnować.
Od tej czarnej już dwa razy dostałem rogiem, nie wiem za co, przecież nie lubię warzyw, chciałem tylko zajrzeć do wiaderka. Na czarną trzeba uważać, brązowe są spokojne. Czasami wchodzę im do żłobów i ucinam sobie drzemkę. Wcale mnie nie przeganiają.
Długo to trwa. Nudzę się, ale trzymam z daleka ponieważ czarna na mnie spogląda.
Koniec pracy. Kończy się dzień. Pora na drzemkę. Prześpimy się z młodą ze dwie godzinki a potem będę ją uczył łowić myszy albo nornice. Zdecydowanie nornice, jest ich więcej.