poniedziałek, 10 stycznia 2011

Kornikowa mozaika

Zakładając tego bloga w zamyśle nie miałam zamiaru pokazywać wnętrz naszego domu i nie miał to być blog o wnętrzach. Skoro jednak zaczęłam z tą nieszczęsną podłogą ...
Chciałam napisać że w tym przypadku odnieśliśmy podłogową klęskę. Już po kilkunastu minutach szlifowania Chłopu mojemu poczciwemu odmówiła współpracy jedna maszyna potem druga. Biedny "dwoił się" i "troił" aby co zaczął dokończyć. Niestety dechy okazały się bardzo nadjedzone przez korniki.

Zastanawialiśmy się co dalej zrobić. Najłatwiej było by kupić nowe deski. Jest jednak kilka ale. Po pierwsze kuchnia przedzielona jest ścianką z rygipsu za którą mieści się łazienka. Trzeba by było ową ścianę rozbierać czego absolutnie na obecną chwilę nie mieliśmy w planach. Poza tym Em wszystkie prace wykonuje w trakcie bardzo krótkich wizyt w domu co kilka tygodni. Nie było więc możliwości ani czasu aby rozwiązać ten problem. Czyli kolejna prowizorka. A jak wiadomo prowizorki są najtrwalsze więc trzeba się przyzwyczaić. W sumie to nawet oryginalnie wygląda i mogę się założyć ze nikt takiej nie ma ;)

Zdecydowaliśmy więc dokończyć szlifowanie i pogodzić się z kornikowymi mozaikami. Podłoga na dzień dzisiejszy jest w stanie surowym, niczym nie impregnowana, nie malowana i taka pozostanie pewnie na długo.   Mianowicie do momentu rozebrania ściany i wybudowania właściwej łazienki. Potem zrealizujemy marzenie o kuchni, takiej prawdziwej z drewnianymi ławami i ceglanymi murkami.

Na razie musi zostać tak jak jest.

Pył sprzątaliśmy całą niedzielę. Dzisiaj zostałam sama na placu boju, odetchnę chwilkę i może w sobotę uda
mi się odmalować ściany,  niestety bardzo się przykurzyły po tym szlifowaniu. Muszę również położyć fugę wkoło pieca, ale to już sama przyjemność :)



Przygnębia mnie widok za oknem. Plucha, błoto, roztapiający się śnieg, mam wrażenie że na naszym podwórku zamieszkały wszystkie krety z okolicy.
Niektóre optymistki twierdzą  że wiosna blisko. Ja tak nie uważam, myślę że jest to krótki epizod odwilżowy, zima da nam się jeszcze "we znaki".

10 komentarzy:

  1. Piękna kuchnia nawet z podłogą z kornikami. Wcale nic a nic nie widać że jest z "mozaiką" Masz piękną kuchnię kaflową. Oj jaki klimat musi być u Ciebie jak palisz sobie pod blaszką;-))) Ja uwielbiam takie klimaty i czasami idę do teścia i palę sobie w podobnej kuchence. Masz piękny ogród i widzę moje ulubione nasturcje. Oj często będę do Ciebie zaglądać i podglądać prace remontowe. Koniecznie proszę o relacje;-)))))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To znów ja . Na moim blogu jest numer gg. Jak masz ochotę to napisz do mnie:-))) Będzie mi bardzo miło pogawędzić z Tobą.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna kuchnia-mogłabym się wprowadzić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. olać korniki... a chodniczków szmacianych ja tez jestem fanką ...ooo ! a takie drzwi u mnie zostały jedne tylko ...gdyby na nie trafiło to na pewno by wytrzymały ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny kolor desek, aż dziw bierze, że to nie bejca! Zielone kafle wyglądają super. A kornikowe korytarze taniej może zaszpachlować szpachlę do drewna - jeśli udałoby się dobrać odpowiedni odcień....
    Pozdrowienia
    P.S. My też, tonąc w błocie, nie wierzymy w wiosnę;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna cała kuchnia, szczególnie ta kaflową! Chodniczki, miejsce dla zwierzaczka w koszu...bardzo przytulnie! Pozwolę sobie podpatrywać Twój blog. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. czy ty też gubisz kalosze"wyjściowe" w błocie ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudnie i klimatycznie w Twojej kuchni. A taka podłoga ma swój nieprzeparty urok. Ja tam bym jej nie wymieniała w ogóle... Pozdrawiamy Serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. również uważam że gniazdko wygląda i z pewnością jest bardzo przytulne:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. o moja kuchnia trochę podobna ;).. i też mam drzwi sosnowe, i kredensy drewniane :)

    OdpowiedzUsuń