Są też plusy deszczowej aury. Pojawiły się pierwsze grzyby w lesie. Wczoraj ugotowałam pyszną zupę ze świeżych siniaków. Za miesiąc wakacje. Nie zdecydowałam się wyjechać do córki i sami nigdzie nie wyjeżdżamy. Młody pojedzie na obóz. Mam nadzieję podgonić prace remontowe ponieważ od zimy stanęliśmy w miejscu. Może powstanie mój wymarzony od lat taras i będę mogła sączyć ulubioną poranną kawkę na świeżym powietrzu niezależnie od aury za oknem.
Grodzenie nowego pastwiska dla kóz powoli dobiega końca. Święty wraca po 17 do domu i ma jeszcze kilka godzin żeby coś porobić. Będę miała teraz kozy "na oku", praktycznie 5 metrów od drzwi wejściowych do domu. Jak znam życie będą mi towarzyszyć za płotem jak tylko pojawię się na linii ich wzroku. Trochę to pastwisko wymagało zabiegów, siatka biegnie po dużych skosach i nie wygląda to zbyt estetycznie, no ale inaczej się nie dało. Fajnie jest kiedy święty na stałe mieszka w domu. Po raz pierwszy od kilkunastu lat razem żyjemy jak "normalni" ludzie. Bez wyjazdów, bez życia na walizkach, bez łapania chwil. Niestety pewnie wkrótce będzie musiał znów wyjechać, ale na razie dobrze jest jak jest i nie ma co wybiegać w przyszłość.
Dzisiaj kolejny deszczowy dzień. Święty w pracy, reszta jeszcze śpi. Lubię takie chwile kiedy mam spokój, mogę spokojnie pomyśleć i zaplanować dzień. Kozy wydojone, pora zabrać się za ser. To dopiero trzeci rok od kiedy przerabiam mleko. Przypominam sobie pierwsze próby ich wytwarzania i muszę przyznać że dopiero teraz zdaję sobie sprawę jak niewiele wiedziałam o robieniu sera. Nic nie zastąpi praktyki. Lusia zaskoczyła mnie w tym roku laktacją i daje jak na razie 4 litry pysznego mleka na dwa dojenia.. Niestety ma bardzo twarde wymiona i ciężko się ją doi, ręce bolą. Mała Lusiowa kózka Gapa zostaje u nas. Koziołek będzie dorastał u mojej koleżanki, docelowo przeznaczony jest do konsumcji. Tak więc spróbujemy w tym roku mięsa koziego.
Wstawiam kilka zaległych zdjęć które miały być pod poprzednim potem. Troszeczkę nie aktualne ponieważ robione ok dwa tygodnie temu. Na górce królują teraz piwonie i irysy. Pięknie jest.
Takie schodki zrobiliśmy sobie do sadu i na pastwisko. Nic wielkiego ale dużo wygodniej się wychodzi do góry.