Przyszła na górkę wraz z nowym życiem. Jest wiosna. Sezon zaczęty, co za tym idzie mnóstwo prac do wykonania. Wczoraj przywiezliśmy balot siana, była zabawa, żeby go wytoczyć pod obórkę. Ale jest i cieszy, kozi apetyt ogromny, a do pastwiska jeszcze kawałek czasu.
Zaraz po akcji z balotem dostałam rozpaczliwy telefon od koleżanki i ratowaliśmy jagnię przed niechybną śmiercią głodową. Trzeba było matkę zmusić do zajęcia się małą i napoić ledwie żywego maluszka. Udało się, misja przebiegła pomyślnie, a koleżanka ma teraz sporo zabawy. Złapać matkę, przewrócić i nakarmić dzieciątko. Na razie nie radzi sobie samo, a mamusia bardzo oporna. Wszystko jednak zmierza w dobrym kierunku. Dokumentacji zdjęciowej niestety brak.
Ledwie wróciłam do domu Lusia zaczęła dyszeć i widać było że akcja porodowa trwa. Trwała długo, aż do dzisiejszego ranka. Pełne niepokoju oczekiwanie i nareszcie są. Kózka podobna do mamy, tylko białą grzywkę odziedziczyła po tacie. Koziołek biały z czarnymi plamkami. Jak dla mnie śliczny, tylko do kogo podobny ? ;) Lusina mleczarnia jeszcze większa niż w tamtym roku. Sama nie wiem, czy mam się cieszyć, będę musiała bardzo pilnować wymion. Już wydają mi się zbyt ciepłe. Dzieciaki pociągną trzy razy i zapadają w sen a produkcja ogromna. Nowości u nas jeszcze trochę, ale czas mnie goni więc może innym razem.
Zaraz po akcji z balotem dostałam rozpaczliwy telefon od koleżanki i ratowaliśmy jagnię przed niechybną śmiercią głodową. Trzeba było matkę zmusić do zajęcia się małą i napoić ledwie żywego maluszka. Udało się, misja przebiegła pomyślnie, a koleżanka ma teraz sporo zabawy. Złapać matkę, przewrócić i nakarmić dzieciątko. Na razie nie radzi sobie samo, a mamusia bardzo oporna. Wszystko jednak zmierza w dobrym kierunku. Dokumentacji zdjęciowej niestety brak.
Ledwie wróciłam do domu Lusia zaczęła dyszeć i widać było że akcja porodowa trwa. Trwała długo, aż do dzisiejszego ranka. Pełne niepokoju oczekiwanie i nareszcie są. Kózka podobna do mamy, tylko białą grzywkę odziedziczyła po tacie. Koziołek biały z czarnymi plamkami. Jak dla mnie śliczny, tylko do kogo podobny ? ;) Lusina mleczarnia jeszcze większa niż w tamtym roku. Sama nie wiem, czy mam się cieszyć, będę musiała bardzo pilnować wymion. Już wydają mi się zbyt ciepłe. Dzieciaki pociągną trzy razy i zapadają w sen a produkcja ogromna. Nowości u nas jeszcze trochę, ale czas mnie goni więc może innym razem.
Fascynujące to wszystko. Czytam o Twoim życiu, sama na wsi mieszkam, a jakby w całkiem innym świecie. Nikt tutaj nie hoduje ani kóz, ani owiec, krowy stoją w oborze i świata nigdy nie oglądają. Nie wiem, z czego to wynika, mam na myśli np. kozy. Nie pamiętam, kiedy widziałam jakąś kozę w okolicy. A kogut zwany Zadziorą z poprzedniego Twojego wpisu jako żywo przypomina koguta z mojego dzieciństwa. Też taki oskubany skubaniec był i wiecznie za mną ganiał. Do dzisiaj mi się śni, a to już będzie parę lat...
OdpowiedzUsuńNo to już komplecik! Boziu, jaki długaśny poród, ale na szczęście wszystko w porządku !:)Ślicznie umaszczone.
OdpowiedzUsuńU nas Melania przystąpiła do porodu z taką ogromną mleczarnią, że musieliśmy częściowo zdoić. Zastanawiałam się nad mrożeniem, ale skończyło się na radosnym wypiciu przez dwie wcześniejsze matki. Czy u Ciebie któreś kozy piją mleko lub serwatkę?
Gratulacje dla pasterki!
Pozdrowienia!
No dobrze, że wszystko się udało ale teraz przed Tobą mnóstwo pracy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie kozy nie kryte niestety, ale za miesiac bede miala pierwszy porod Kamphory...i pewnie pare zarwanych nocy.
OdpowiedzUsuńMaluchy przesliczne!
pozdrawiam
Śliczne maluchy:)niech zdrowo się chowają:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wspaniałe wieści!!! Wiele zdrowia dla wszystkich maluchów i... dużo siły dla Was wszystkich;)))
OdpowiedzUsuńŚliczne kożlątka niech się chowają dobrze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje.
cudne ... no co ja będę ciągle to samo pisała? :-) boskie i urokliwe ... cuda małe no i pozdrowienia dla Luśki
OdpowiedzUsuńJakie śliczne małe kózki :-)
OdpowiedzUsuńNo tak, teraz pełne ręce roboty,
bo przyszła wiosna :-)
śliczne maluszki..
OdpowiedzUsuńWspaniałe koźlaczki :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia wiosenne!
No i już po wszystkim ;-) Piękne kózki, oby zdrowo się chowały. Zima wreszcie się skończyła, wszystko budzi się życia... aż się chce pracować! Ciekawam tych nowości, mam nadzieję że same dobre wieści;)
OdpowiedzUsuńŚciskam;)
Gratuluję Wam ślicznego przychówku. Niech się zdrowo chowają.
OdpowiedzUsuńU nas też już chyba w końcu wiosna jest. Ale na trawę muszą owce poczekać. Musiałam dokupić siana.
Serdecznie pozdrawiam
Pięknie się u was wiosna zaczęła :)
OdpowiedzUsuńMagda te maleństwa są cudowne !!!!!!
OdpowiedzUsuńU mnie też wiosennie i też mam jukę w ogrodzie :)
buziaki :**
Śliczne maluchy, gratulacje :) U nas też nareszcie wiosna, krokusy kwitną, kozy szaleją :)
OdpowiedzUsuń