Urodziły się wczoraj, bialutkie jak śnieg, Bolusiowe dzieci. Dziewczynka i chłopak. Nareszcie po trzech latach doczekałam się pierwszej urodzonej kózki w naszym małym stadku. Mam nadzieję że wyrośnie na wspaniałą mleczną kozę.
Nie obyło się bez drobnych komplikacji, ale ostatecznie po ponad 15 godzinach czuwania, Jadzia powiła pareczkę kozlątek w 151 dniu ciąży. Zupełnie takich samych jak w tamtym roku Lusia. Nasza ADHD okazała się wspaniałą i troskliwą matką. Przyznam szczerze że nie miałam pewności jak będzie się zachowywać. Awanturnica z niej straszna, pierwsza do demolek i zaczepiania koleżanek. Jak na razie jest idealną mamą. Maluchy są bardzo ruchliwe i wygląda na to że wszystko jest w porządku.
Jeszcze wczoraj ...
Dzisiaj brykają aż miło ...
Jeszcze wczoraj ...
Dzisiaj brykają aż miło ...
Jejku jak się cieszę!
OdpowiedzUsuńGratulacje dla pasterki!
Madziu ja też :) Bardzo chciałam choć jedną dziewczynkę po Bolku i nareszcie się doczekałam. Od dawna marzyła mi się biała kózka, w bonusie dostałam jeszcze dzwoneczki. Taką właśnie sobie wymarzyłam ;)
OdpowiedzUsuńMaluchy chociaż trochę przysłoniły mi czarne chmury które w ostatnich dniach zawisły nad moją głową.
Dzwoneczki to nie byle co! Kupujący zawsze o nie pytają :)
UsuńOczywiście rozumiem, że dziewczynka nie będzie na sprzedaż.
Czarne chmury ... Dobrze, że udało Ci się oderwać od myślenia o nich.
Uściski!
Cudne!
OdpowiedzUsuńDziękuję Tupajko :) Sama radość patrzeć na brykające maluchy
UsuńU nas odwilż,
OdpowiedzUsuńa kózki są śliczne , takie bialutkie :-)))
U nas nadal zimowa sceneria, muszę jeszcze kilka tygodni poczekać na wiosnę
UsuńGratuluję powiększenia się stadka Na Górce, koźlątka cudowne:))niech rosną zdrowo
OdpowiedzUsuńpoadrawiam
Witaj Gosiu :) Rosną i dokazuję, za 3 tygodnie powinny podwoić swoją wagę
UsuńSą cudne, Magdo, nie masz pojęcia, jak się cieszę... i zazdroszczę! ;-)))
OdpowiedzUsuńWiesz... czasami jak już człowiek stoi pod ścianą, znajduje się rozwiązanie. I dla Was też się pewnie znajdzie. Musi. Ciesz się maluchami i tym, że Święty jest z Wami... skorzystajcie z tego czasu. Ściskam;)
Inkwizycjo szukamy rozwiązania i czekamy na lepsze czasy :)
UsuńCieszę się bardzo że już po wszystkim i wszystko jest ok;-)
OdpowiedzUsuńKózki są PIĘKNE!
Życzę wszystkiego dobrego.
Dana
Danusiu dziękuję za dobre słowo :)
Usuńgratulacje!Ale słodziaki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCudowne! Gratulujemy serdecznie przychówku i niech rosną zdrowo na pociechę!
OdpowiedzUsuńAsiu rosną zdrowo :)
Usuńjakie śliczne...
OdpowiedzUsuńAgatko dziękuję za wyróżnienie. W wolnej chwili podziękuję oficjalnie :)
UsuńMilutko poatrzeć na wesołe maluchy :)
OdpowiedzUsuńGigo dokazują prawie cały dzień z przerwami na spanie i cycka :)
Usuńpisałam Ci komentarz i się nie ukazał :-( nie wiem co się dzieje.
OdpowiedzUsuńno to piszę jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńwiadomo, że były to gratulacje dla Jadzi i dla Ciebie. Taki poród to muszą być mega nerwy i emocje. Jadźkę polubiłam najbardziej z tego całego Twojego stadka, właśnie za ten brak pokory. :-)pozdrowienia ślemy i oby śniegi szybko stopniały bo takie narodziny to chyba jednak zwiastun wiosny jest nie? :-)
Faktycznie Jadzie niepokorna kozucha ale jako matka okazała się wspaniała. Już nie bryka ;) Karmi, wylizuje, pilnuje, ma kupę roboty, nawet zjeść jej spokojnie nie dają.
UsuńŚciskam
Cudne maluszki.Niech Ci zdrowo rosną.No i życzę szybkiego nadejścia wiosny.
OdpowiedzUsuńBrydziu zimowa sceneria nadal,ale jeszcze kilka tygodni, wytrzymamy :)
UsuńPozdrawiam ciepło
Ojej, ojej, jakie słodziaki;)))) Niech rosną na chwałę Górki! U nas plucha i wszystko się topi, a pticy uże pajut;)
OdpowiedzUsuńNa górce jeszcze jak okiem sięgnąć biało, bialutko, ale ptaszki faktycznie wiosnę zwiastują
UsuńCudowne maluchy. Ogromnie się cieszę i gratuluję Ci najserdeczniej. Niech zdrowo rosną. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRogata Owieczko dobra duszo ja mam taką prośbę do Ciebie. W wolnej chwili jakbyś pościk malutki skrobnęła co u Was. Jestem ciekawa bo wiem że też NOWE maluszki przybywają Ci w hurtowych ilościach :)
UsuńA nasze maluchy szaleją już na całego
Pozdrawiam serdecznie
Prześliczne koźlątka. Buzia mi się śmieje jak na nie patrzę. Chciałabym je pogłaskać, wyglądają niewinnie i są takie bezbronne. Zazdroszczę. Doskonale znam to uczucie, kiedy widok ukochanego zwierzaka ( w moim przypadku są to koty) koi nerwy i na chwilę odgania problemy oraz smutki.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Pani całego bloga w dwa dni. Jestem pełna podziwu dla Pani pracy, odwagi, wytrwałości i w ogóle życia tam na Górce. Trochę wiem jak to jest tworzyć coś od niemal zera własnymi tylko siłami, bo moi rodzice podobnie gdy jeszcze byli młodzi zdecydowali się na podobny krok. Codziennie po pracy w mieście wracali na wieś gdzie mieszkaliśmy kątem u dziadków i szli na "drugą zmianę" budować własny dom. Wszystko robili własnymi rękami, cegła po cegle. Mieli już wtedy nas, czyli mnie i brata. To była dla nich orka od rana do nocy i masa wyrzeczeń przez wiele lat. I moja mama też wiele razy powtarzała, że ma już tego wszystkiego dość i najchętniej dałaby sobie spokój z ta całą budową. Nawet jak już zamieszkaliśmy w ich wymarzonym domu. Nieraz zastanawiała się głośno czy to wszystko było warte ich wysiłku, pieniędzy oraz zdrowia. Ale teraz jak z tatą pomyślą, że mieliby mieszkać w bloku w mieście to jednak cieszą się z własnego domu na wsi. W dalszym ciągu bywają ciężkie chwile, bo własny dom i ogród wymagają ciągłej pracy, siły, a są coraz starsi. Ale gdy nadchodzi wiosna to widzę, ze nie mogą się doczekać by zacząć prace wokół domu, a latem pływać łódką i łowić ryby.
Do niedawna, jeszcze miałam postanowienie nie pakować się w to co moi rodzice. Myślałam o ułożeniu sobie życia w mieście. Próbowałam i nie udało się. Ciągnęło mnie na wieś, do lasu i wody, zwierząt, ogrodu. Teraz już wiem, że moje miejsce jest na wsi. Po lekturze pani bloga oraz blogów innych "wsiowych ludków", jak Jolinkowo, U Magody, Dom pod Sosnami itp. (resztę dopiero odkrywam) wiem, że też chcę tak żyć, blisko natury, z dala od plastikowego świata.
Pozdrawiam panią i resztę domowników (tych futrzastych również) serdecznie oraz życzę, aby radosnych chwil było zdecydowanie więcej. No i rychłego nadejścia wiosny.
Monika z Pomorza Zachodniego
Witaj Moniko
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło gościć Cię na moim blogu. Jeszcze nikt chyba nie napisał mi tak długiego komentarza ;) Cieszę się że są osoby które nie uważają mnie za "zdziwaczałą wariatkę" i czasem zaglądają "na górkę".
Jestem przekonana że Twoi rodzice podjęli dobrą decyzję o dokończeniu budowy domu mimo wszystkich trudności. Dzięki temu razem z rodzeństwem będziecie mieli zawsze gdzie wracać. Chyba sprawdza się takie stare powiedzenie "tam dom Twój, gdzie serce Twoje. Masz wspaniałych rodziców, nauczyli Was wartości które nie są często spotykane wśród dzisiejszej młodzieży. Mam nadzieję że Cię nie uraziłam, ponieważ nie wiem ile masz lat :)
Zwierzyniec wygłaszczę od Ciebie
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki bogu jeszcze tacy "wariaci " są. Tacy którzy chcą od życia czegoś więcej niż ścigania się w miejskiej dżungli za kasą, karierą, bywania i walki między sobą. Ja tak nie chcę i podziwiam takich jak Ty Kozo (mam nadzieję, że mogę się tak do Ciebie zwracać zamiast sobie "paniować"), a nawet zazdroszczę.
UsuńTak , mam wspaniałych rodziców i tylko mi trochę szkoda, że tak ciężko na to wszystko pracowali. Bardzo to doceniam i chcę to kontynuować. Chyba już do tego dojrzałam (niestety już do młodzieży się nie zaliczam jako trzydziestolatka). Szkoda tylko, że nie mieszkamy w tak pięknym miejscu jak Twoje. Na razie napawam wzrok zdjęciami z Twojej Górki oraz okolic i też się cieszę. Oczywiście dalej czytam co tam U Was słychać.
Jeszcze raz Pozdrawiam serdecznie. Monika