Kryzys minął. Święty wrócił i mimo ciągłego zachmurzenia jakoś tak jaśniej się zrobiło. Pogonił barany, naprawił co się popsuło. Gadamy i gadamy, trzeba łapać wspólne chwile bo za moment znowu zostanę sama. Wracam do formy powoli, jeszcze zatoki mnie gnębią, ale już mam więcej siły, a co najważniejsze chęci do działania. Zimy nadal nie ma i trochę dziwnie bez śniegu w grudniu.
Zmartwiła mnie Mizia, dostała rui i trzeba będzie ją zaprowadzić do Bolka. Dobrze że capek mieszka nie daleko. Mam nadzieję że chociaż Lusia spodziewa się potomstwa. Nadal mam wrażenie że wcale nie znam się na kozach i to mnie martwi. Byłam przekonana że w sierpniu biała miała ruję. Na własne oczy widziałam jak kilkakrotnie koziołek na nią skakał. Pewnie jeszcze dużo będę się musiała nauczyć.
Bardzo dziękuję za Wasze wsparcie. To miło że ktoś czyta i zagląda w tą moja pisaninę. Rado i Inkwizycjo muszę się przyznać, że zastosowałam się do Waszej rady. Wytaszczyliśmy z piwniczki kilka butelek tegorocznego winka. Od ostatniej degustacji nabrało mocy i ranek nie należał do najprzyjemniejszych, ale co tam raz się żyje. Pod stołem w kuchni nabiera jeszcze mocy trunek z dzikiej róży. Może w czasie świąt będzie okazja spróbować.
W domu na górce przygotowania do świąt idą raczej niemrawo. Święty uparł się jak co roku dom przyozdobić lampkami i właśnie balansuje za oknem na drabinie. Pierniczki świąteczne upiekliśmy już dość dawno z Młodym, ale szczerze nie wiem czy coś mi jeszcze chłopaki w puszkach do dekoracji zostawili.
Jola na swoim blogu pokazała śliczne piernikowe domki. I ja kiedyś bawiłam się w budowniczego. Niestety w tym roku z racji choroby nie miałam chęci do ich wykonywania.
Przedstawiam zatem zeszłoroczny piernikowy domek i aniołki z masy solnej które wylatywały z górki w różne zakątki.
Pozdrawiam Wszystkich i życzę Wam wytchnienia w czasie świątecznej bieganiny.
Jakie cudne aniołki!!!! Normalnie, anielskie!
OdpowiedzUsuńDobrze, że nad górką słońce.
Pzdr.
Ależ cudny domek! Przepiękny ;-) I ta gwiazda nad wejściem...
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że Święty w domu i że kryzys minął;-) A oczywiście, że zaglądamy... każdy miał jakiś zły czas w życiu, ale potem znowu świeci słońce...
Niech ten świąteczny czas będzie u Was piękny i pełen miłości!
Ściskam czule
I tak trzymać, cieszę się, że nabrałaś chęci do życia. Co do kózek, to ja też się kompletnie na tym nie znam, może się jeszcze okazać, że nasze panienki też nie są w ciąży, bo jak na razie, to nam się tak wydaje. Kilo soli zjemy zanim się z tym wszystkim połapiemy. Twoje Aniołki śliczne, czemu teraz nie fruwają, myślę, że znaleźliby się chętni na ich przygarnięcie i domek cudny. Dobrze, że w święta będziecie razem, a może i śniegiem sypnie. Pozdrawiam Cię tak cieplutko, mimo, że u nas strasznie wieje i chałupa drży w posadach.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz już lepsze samopoczucie:-))) U nas też dopiero teraz nabierają przyśpieszenia przedświąteczne roboty. Ale nic to. Choinka będzie:-)))
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
Święta ze Świętym - to jest to! Któż poza Tobą tak ma?
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
chatka piernikowa piękna! która część budynku cieszyła się największym wzięciem przy świątecznym stole:)?
OdpowiedzUsuńZdrowia i radości ze wspólnego czasu. :-) Aniołki urocze!!! pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńŻyczenia zdrowia i wszelkiej pomyślności od Bolusia(psiego imiennika) i jego rodzinki ze śnieżnego jednak uzdrowiska beskidzkiego.
OdpowiedzUsuńJako dość agresywnie ignorujący to święto, z okazji? Nowego Roku życzymy Wam, aby było tak Dobrze, by nie musieć czekać na Lepsze!
OdpowiedzUsuń