piątek, 9 grudnia 2011

Wywalam

Blog z założenia miał nie być osobisty, miał być o sielankowym życiu na górce, o kwiatkach, zwierzątkach i itp.  Przepraszam jednak potencjalnego czytelnika bo po prostu muszę gdzieś to z siebie wywalić. Z początkiem jesieni zaczęły nam się nawarstwiać problemy. Najpierw utrata pracy przez świętego, w rzeczy samej nie przejęliśmy się tym bardzo, wszak jest specjalistą w swoim fachu. Poprzednia posada nie była szczytem marzeń. Niestety bardzo się przeliczyliśmy i kilka miesięcy bez dochodów nadwyrężyło nasz budżet. Praca po jakimś czasie się znalazła, obiecywali przysłowiowe "góry złota" a okazało się że firma jest niewypłacalna. Święty przepracował miesiąc za darmo.
Szczerze powiedziawszy już oczyma wyobrazni widziałam jak z satysfakcją spuszczam mojego starego forda z górki po to aby go potem zezłomować na rzecz nowej terenówki ;)

Tuż po wyjezdzie świetego okazało się że syn, do tej pory okaz zdrowia ma poważną, niewyleczalną wadę wzroku. Musi nosić okulary, a dzieci bywają okrutne. Przeżywa w szkole gehennę, a ja wraz z nim. Pakując paczki na Mikołaja dla dzieciaków z klasy miałam ochotę rzucać nimi o ścianę. Do tego wieczne problemy mojej córki i zamartwianie się o wnuka.

Listopad od zawsze jest dla mnie miesiącem chorób więc i w tym roku mnie nie ominęło. Fatalne samopoczucie nie wpływa na szybkie wyzdrowienie. Powinnam leżeć a w moim położeniu nie tak łatwo. Trzeba nosić koszyki z drzewem, zająć się zwierzętami, napompować wody i wykonać multum czynności które wymagają wyjścia na zewnątrz.

Nad ranem święty będzie w domu, do tej pory nadrabiałam miną, gestem ale czuję że się rozsypuję.

Dziwne będą te święta, spędzimy je tylko we trójkę, pierwszy raz bez moich rodziców, drugi bez córki, bez najbliższej rodziny. Dziwnie mi, ale w sumie to i nawet się cieszę. Będzie jak w piosence ... jaki tu spokój .... Może być nawet fajnie.

Ten post dedykuję wszystkim tym których problemy nie omijają. Ja z nadzieją oczekuję nowego roku.

11 komentarzy:

  1. Smutno i mnie się zrobiło, ale pamiętaj, że po burzy zawsze przychodzi słońca i że czasem z górki a czasem pod nią, że dla pięknych chwil warto żyć i że ... nic nie dzieje się bez przyczyny. Nie to żebym bagatelizowała to co napisałaś ale czasem, w takich właśnie chwilach, trzeba to sobie jakoś tłumaczyć i ja to właśnie tak zazwyczaj sobie czynię.
    Trzymamy kciuki za poprawę tego gorszego na lepsze. Nowy Rok oby faktycznie przyniósł ukojenie, spokój i zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przetrzymacie, kochana. Kiedy jest już tak, że się przelewa, zawsze znajduje się jakaś nieszczelność, która sprawia, że gorycz i kłopoty ustępują. Kulminacja zwiastuje pomyślny koniec.


    Wszystkiego Wam najlepszego i cudownych Świąt, bez tłumów i pośpiechu.


    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana i nas ten rok nie rozpieszczał. Wojtek pracę znalazł dopiero 300 km od domu i widzimy się góra dwa razy w miesiącu, ja od roku pracuję dorywczo - i dochód jak wiadomo nieregularny jest, samochód dożywa swoich ostatnich dni, a na nowy tak jakby w tej chwili nas nie stać, remont rozgrzebany i kończę go własnymi ręcami, bo Wojtek przecież w pracy. I czasami mam ochotę rzucić się w zarośnięte odmęty rzeki Wąskiej. Ale daję radę - i Ty też dasz! Zobaczysz! Bo nigdy nie jest tak, że zawsze będzie pod górkę. W końcu się poukłada! I tego się trzymajmy:-)))
    Ściskam Cię mocno!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Problemy są udziałem nas wszystkich i nie da się nie prywatnie pisząc bloga o życiu, szczególnie w takich miejscach, to nie tylko kwiatki i sielanka, kto, jak kto, ale ja wiem to najlepiej. Takie sytuacje jak Wasza też już przechodziliśmy i powiem Ci jedno, może to głupio zabrzmi - one są do przeżycia i Wy sobie poradzicie, wiem jak się czujesz, ale będzie już tylko lepiej. Problemami córki nie przejmuj się za bardzo, jako i ja uczyniłam - nie da się brać na swoje barki wszystkich problemów dookoła, ona poradzi sobie sama, a Ty się wykańczasz, przede wszystkim wylecz się dziewczyno, bo musisz mieć siły żeby ogarnąć to wszystko. Życzę Wam dużo siły i cierpliwości, jakby co, wiesz gdzie nas szukać.

    OdpowiedzUsuń
  5. bierz kochana na siebie tylko to co musisz (Jola ma rację) i dbaj O SIEBIE bo jesteś najważniejsza. Oby problemy rozwiązały się jak najszybciej, ściskam mocno:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! To, że za chwilę "będzie lepiej", jest zupełnie oczywiste i sama doskonale o tym wiesz, bo taka jest naturalna kolej rzeczy.
    Weźcie, rzućcie może kiedyś wieczorem gadom żryć i zamiast się miotać, normalnie się "narąbcie" dla zdrowotności.
    I choroba powinna przejść i przygnębienie. Poza tym człowiek mający kaca nie ma siły się przejmować.

    Nas też problemy nie omijają.

    Tym serdeczniej Wam dobrego życzymy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Heh. To powyższe pisałem JA - RADO. (Jak z pewnością się po zalecanym "lekarstwie" domyśliłaś.)
    Nie zauważyłem, że Go była u Ciebie wcześniej. Cium.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też słabuję nieco ale dwa dni temu musiałam z młotkiem sporo czasu spędzić na dachu wiatki. Taki już nasz los, najważniejsze to pamiętać, że kiedyś zaświeci słońce.Ja w złych czasach noszę w sercu pamięć dobrych chwil. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymaj się Magdo! Nasze "ciężko" związane z jedną najniższą krajową, ciągnie się już dłuuugo, ale wciąż mamy nadzieję, że będzie lepiej. Jakoś sobie radzimy (choć nikt nie wierzy, że to możliwe)i wciąż znajdujemy nowe porcje siły w sobie.
    Wyszukuj sobie jak najwięcej małych i większych radości - trzeba jakoś smutki zrównoważyć!
    Może spotkania z serdecznymi ludźmi? To zawsze jest leczące.
    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, Magdo, trzymam kciuki, oby było lepiej! Bo będzie lepiej, wiesz? Znam i ja takie chwile, kiedy brak nadziei... ale uwierz mi, że to musi się zmienić, bo nigdy nie jest tak, że zła passa trwa wiecznie...
    A co nas nie zabije, itd... Wykuruj się, odpocznij trochę, a propozycja Rado też jest nie od rzeczy ;-)
    Spokojnych Świąt!
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej Magdo, mam nadzieję, że jakoś się wszystko układa, pozdrawiam Was serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń