Jeszcze we wtorek mieliśmy prawie namiastkę wiosny. Wygrabiłam ogródek, posprzątałam rabatki kwiatowe, obcięłam byliny po zimie. Okazało się że całkiem niezle radzą sobie cebulki wiosennych kwiatów. Pojawiło się kilka przebiśniegów a krokusy miały już kolorowe pączki. Tak, tak była wiosna.
Kozy brykały po swoim wybiegu, święty kończył wiatkę, a ja wypiłam pierwszą kawkę na świeżym powietrzu. Było pięknie i bardzo pozytywnie, nawet udało mi się zapomnieć przez chwilę o problemach które w ostatnim czasie spędzają sen z powiek. No właśnie ... ale to było. W czwartek pojawiły się pierwsze śniegowe płatki. Do końca wierzyłam że zapowiadane prognozy się nie sprawdzą. Niestety wraz z upływem godzin śnieżna nawałnica stawała się coraz bardziej intensywna. W rezultacie mamy znów pół metra śniegu, zawalone dachy i zaspy jak okiem sięgnął. Dziś wyszło nareszcie słońce, zapowiada się więc bardzo mrozna noc.
Jeżeli po raz kolejny napiszę że chciałabym wiosny będzie to zbyt dużym zuchwalstwem ?
Kozie dzieci rosną i dokazują. W poniedziałek skończą 3 tygodnie.
Nadal nie wiem czy w Lusinym brzuchu rozwija się nowe życie. Je za dwóch, albo nawet i trzech. Większość czasu poleguje, ale nie do końca jestem przekonana czy skończy się to rozwiązaniem w połowie kwietnia.
Ja natomiast rozwijam się kulinarnie, chociaż drożdżowe ciasto nigdy nie było moją mocną stroną.
Kozy brykały po swoim wybiegu, święty kończył wiatkę, a ja wypiłam pierwszą kawkę na świeżym powietrzu. Było pięknie i bardzo pozytywnie, nawet udało mi się zapomnieć przez chwilę o problemach które w ostatnim czasie spędzają sen z powiek. No właśnie ... ale to było. W czwartek pojawiły się pierwsze śniegowe płatki. Do końca wierzyłam że zapowiadane prognozy się nie sprawdzą. Niestety wraz z upływem godzin śnieżna nawałnica stawała się coraz bardziej intensywna. W rezultacie mamy znów pół metra śniegu, zawalone dachy i zaspy jak okiem sięgnął. Dziś wyszło nareszcie słońce, zapowiada się więc bardzo mrozna noc.
Jeżeli po raz kolejny napiszę że chciałabym wiosny będzie to zbyt dużym zuchwalstwem ?
Kozie dzieci rosną i dokazują. W poniedziałek skończą 3 tygodnie.
Nadal nie wiem czy w Lusinym brzuchu rozwija się nowe życie. Je za dwóch, albo nawet i trzech. Większość czasu poleguje, ale nie do końca jestem przekonana czy skończy się to rozwiązaniem w połowie kwietnia.
Ja natomiast rozwijam się kulinarnie, chociaż drożdżowe ciasto nigdy nie było moją mocną stroną.
Śliczne te małe białe kózki.
OdpowiedzUsuńPiękne drożdżówki
i pewnie wszyscy chętnie zdjedli :-)
Takie niepozorne ciaputki się urodziły> podglądanie zwierząt dostarcza Ci z pewnością wiele radości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiem co to, to na talerzach i co ma w sobie, ale wygląda bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńPisz, że chcesz wiosny. Wszyscy już chcą.
Teraz to już na prawdę ostatnie podrygi zimy.
A kysz zimo!!!
Koźlątka urocze:))
OdpowiedzUsuńU nas też nasypało śniegu , zaspy po kolana:) wczoraj M odkopał swój samochód, bo jechał dziś rano do pracy, teraz odkopuje garaż z moim bzikiem.
Dobrze ,że chociaż dziś wyszło słońce ,zawsze to jakieś pocieszenie i iskierka nadziei na poprawę pogody:)
pozdrawiam
wiosna jest nieuchronna! Dzięki Bogu.
OdpowiedzUsuńA na razie po śnieżycy słońce i krajobraz baśniowy. Też coś.
Pzdr.
jejku ,jakie śliczne te białe kozuchny ale ...na talerzu coś pyszniejszego;
OdpowiedzUsuńnarobiłaś mi smaku- chyba zaraz zrobię też, ja mam przepis na krucho-drożdżowe -szybko się robi bo typowo drożdżowego ciasta też za bardzo nie lubię wygniatać ale jeść... a to już inna bajka
u mnie dzisiaj pięknie świeci słoneczko i chyba wiosna blisko
futrzaki sypią futrem a one raczej dobrze prognozują
Dziewczyny, ja mam taką czarodziejsko miskę, dostałam od mamy, nie trzeba w niej nic wyrabiać, samo się robi, zwykła miska, a jaka sprytna;) U nas też sporo śniegu, Kalisz zasypany, jak donosi moje dziecko;) Ale już powoli topnieje - a ptaki świergolą jak szalone;))))
OdpowiedzUsuńoj ,ja też chciałabym taką sprytną,czarodziejską miskę
Usuńi żeby samo się robiło - gdzie takie sprzedawali???
Kretowata ściemnia w sprawie miski. Jej porażający optymizm nawet ciasto zagniecie!
UsuńMam to samo z niecierpliwym oczekiwaniem na wiosne. Ta wiosna mami nas i mami. Odwleka swoje przyjście w nieskończoność. Miejscami ze srogą zimą sie zamienia. My tez zasypani jesteśmy strasznie. I mróz hula.Na pociechę zostają marzenia i wspomnienia...
OdpowiedzUsuńUściski zasyłam!:-))
Śliczne te Twoje śnieżynki! Tylko w jednym roku mieliśmy białe koziołki, a tak to całe towarzystwo kolorowe.
OdpowiedzUsuńPo gwałtowności poczynań zimowych, widać, że to jej ewidentny koniec. Chyba już od poniedziałku?
Pozdrowienia!
Witaj super tu u Ciebie bede zaglądać..kózki sliczne , wiosna coraz bliżej.....klikłam się do obserwowanych kliknij się u mnie zapraszam do siebie http://marta-umartusi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOj widzę, że życie w górach nie rozpieszcza. Trzeba mieć dużo siły i hartu ducha, żeby tam w górach przetrwać czego wszystkim również tym z nizin życzę. Proszę się nie poddawać, myśleć pozytywnie, ale najważniejsze to być blisko innych dobrych ludzi w realu i wirtualnie, bo w razie czego tylko ludzie pomogą. Zimą też można korzystać z życia. Ostatnio oglądałam program o ludziach żyjących w górach w Norwegii z dala od miast. Pokazali tam jak jakaś rodzinka zimą zorganizowała sobie piknik w lesie zasypanym śniegiem po kolana. Narty na nogi, wałówka w plecaki i w drogę. Na jakiejś polanie rozpalili ognisko i piekli sobie kiełbaski oraz chleb. Nawet psa zabrali. Fajnie tak było na nich patrzeć jak siedzieli przy ognisku, jedli i wesoło rozmawiali. Powiedzieli, ze nie muszą czekać do lata aby fajnie ze sobą spędzać czas. Jak to mówią "nigdy nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie". Kochana Kozo potraktuj swoje problemy jako WYZWANIA, a w niesprzyjających okolicznościach postaraj się dostrzec jakieś korzyści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Monika z Pomorza Zachodniego.
PS.
Ciekawe jak i gdzie jutro (bo będzie 21 marca - dzień wiosny)dzieci utopią marzannę. U nas nad Zalewem Szczecińskim woda u brzegu pokryta lodem. Chyba trzeba będzie zrobić wielkie ognisko i spalić "Zimuchę"
Witaj Kózko :))
OdpowiedzUsuńZnalazłam Cię przez te słodkie kozy :))
Właśnie od kilku dni rozkminiam temat kóz - kupić czy nie kupić ...
mąż nie za bardzo zadowolony z mojego pomysłu, a ja się napaliłam i już czytam jak się robi sery kozie :)
Czytam Twoje wpisy o życiu Na Górce i baardzo Cię rozumiem , bo tez mieszkam w górach .
I tak patrząc na zdjęcia to obstawiam, że mieszkasz w okolicy Krynicy Górskiej( poznałam lodowisko) , może Muszyna :))
Ja mam do Krynicy 32 km - okolice Nowego Sącza :))
Będę do Ciebie często zaglądać z wielką przyjemnością :)
buziaki :***
Zazdroszczę kózek!!! Ale co tam, marzenia się spełniają bez względu na wiek ,więc i ja będę mieć kózki kiedyś i kury w zagródce otoczonej pięknie rzeżbionym płotem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam