... powiedział święty o 3 nad ranem kiedy balansowałam na stołku z fleksem w ręku. Pył i kurz wypełniał moje oczy i nos, marzyłam tylko o kąpieli i położeniu się do ciepłego łóżka. Niestety ani jedno ani drugie nie było możliwe. Woda z racji odcięcia jej dopływu miała popłynąć za kilkanaście godzin a łóżko było zimne ponieważ nie mieliśmy czasu napalić w piecu.
Po 3 godzinach snu w brzasku niedzielnego poranka ukazał się ogrom pracy którą mieliśmy wykonać w kilka godzin. Wszechobecny czerwono - brązowy pył ze szlifowania cegieł i belek nie pozostawiał złudzeń że będzie to ciężki dzień. Ok 18 pozbyliśmy się pierwszej warstwy zapylenia i wypuściliśmy dziecko z pokoju w którym zostało zamknięte do odwołania. Z czego na całe szczęście było bardzo zadowolone.
Pierwsze próby wypełnienia przestrzeni między balami gipsową zaprawą wypadły nader pomyślnie i czeka mnie z tym sporo zabawy. Oczywiście zaplanowane prace nie są wykonane nawet w połowie tego co jeszcze przed nami. Mgliste marzenia o skończeniu do świąt są mniej niż realne. Pozostaje mi więc uprzątnąć to co zostało i piec pierniki. Kolejne prace dewastacyjne chałupy zaplanowaliśmy tuż po świętach. Przy dobrych wiatrach być może noworoczny toast uda się spełnić w wykończonej albo prawie wykończonej kuchni.
Święty po 48 godzinach kucia i wynoszenia gruzu wsiadł do auta i przedzierając się przez śnieżną zadymę ruszył do stolicy. Na letnich oponach z poślizgiem mniej niż bardziej kontrolowanym, wiem że na szczęście do niej dotarł. Mnie nie pozostaje nic innego jak chwycić za łopatę odmieść szlaki i kontynuować odpylanie chałupy.
Zima się rozgościła chyba już na dłużej.
Po 3 godzinach snu w brzasku niedzielnego poranka ukazał się ogrom pracy którą mieliśmy wykonać w kilka godzin. Wszechobecny czerwono - brązowy pył ze szlifowania cegieł i belek nie pozostawiał złudzeń że będzie to ciężki dzień. Ok 18 pozbyliśmy się pierwszej warstwy zapylenia i wypuściliśmy dziecko z pokoju w którym zostało zamknięte do odwołania. Z czego na całe szczęście było bardzo zadowolone.
Pierwsze próby wypełnienia przestrzeni między balami gipsową zaprawą wypadły nader pomyślnie i czeka mnie z tym sporo zabawy. Oczywiście zaplanowane prace nie są wykonane nawet w połowie tego co jeszcze przed nami. Mgliste marzenia o skończeniu do świąt są mniej niż realne. Pozostaje mi więc uprzątnąć to co zostało i piec pierniki. Kolejne prace dewastacyjne chałupy zaplanowaliśmy tuż po świętach. Przy dobrych wiatrach być może noworoczny toast uda się spełnić w wykończonej albo prawie wykończonej kuchni.
Święty po 48 godzinach kucia i wynoszenia gruzu wsiadł do auta i przedzierając się przez śnieżną zadymę ruszył do stolicy. Na letnich oponach z poślizgiem mniej niż bardziej kontrolowanym, wiem że na szczęście do niej dotarł. Mnie nie pozostaje nic innego jak chwycić za łopatę odmieść szlaki i kontynuować odpylanie chałupy.
Zima się rozgościła chyba już na dłużej.
Wy to jesteście... no! Dzielni i szaleni trochę chyba ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby udało się z remontem bardziej niż "prawie". Te fragmenty, które już pokazałaś, wyglądają cudnie!
Ściskam czule ;)
Inkwizycjo nareszcie jesteś :)
UsuńSzaleni to podobno zawsze byliśmy ale teraz to chyba bardziej zdesperowani ;)
Sama się obawiam jak to wszystko wyjdzie, rzuciliśmy się z odkrywaniem bali na "szeroką wodę" i lekko nie jest. Została jeszcze kolejna ściana do skucia i mam obawy co nam się pod tynkiem odkryje.
Ściskam
Trochę się w pracy obijam i stąd moja obecność ;) Wielki Dzień już w piątek, jestem więc w lekkim amoku.
UsuńCo by nie było pod tynkiem, na pewno wydobędziecie całą urodę surowej ściany. Wielki szacun dla Was!
Inkwizycjo jestem pewna że wszystko się wspaniale uda i będziecie mieli wiele miłych wspomnień.
UsuńBędę z Wami myślami w piątek a gdy ochłoniesz mam nadzieję na chociaż maleńką relację zdjęciową :)
Witaj
OdpowiedzUsuńAle Masz masę roboty przed świętami , bardzo podoba mi się Twój piec też dojrzewam do postawienia takiego w kuchni , chcę ognia w kuchni :)
Powodzenia w odśnieżaniu i pozdrawiam Ilona
Też lubię swój piec ale nie grzeszy on zbytnią urodą ;) Teraz jest możliwość wyboru przepięknych kafli i jestem przekonana że jak zbudujecie u siebie piec to będzie bardzo ładny.
UsuńPozdrawiam ciepło
Wiesz mam dość tych wymyślnych drogich kafli ,i ogólnie tego naj stawiam na prostotę i funkcjonalność a Twój piec jest piękny :)
UsuńRównież pozdrawiam dzielną kobietę :)Ilona
Dzięki Ilonko. W takim razie trzymam kciuki z budowę Waszego pieca :)
UsuńCoraz ciekawiej to wszystko wygląda ...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :-)
Krysiu jestem pełna obaw jednak mam nadzieję że efekt końcowy będzie zadowalający.
UsuńPewne grono puka się nam po czołach, kazali nam kupić rygipsy ;)
Pozdrawiam
Rozumiem Cię aż za dobrze. U nas pył ze szlifowanych bali na ścianach wciska się wszędzie! Do tego dochodzi pył z czyszczonych sufitów. Aaa zapomniałabym o pyle z czyszczonych drzwi... Pracujemy bowiem na kilku frontach naraz! Ale efekty już widać. Kuchnia prawie skończona - jeszcze tylko płytki podłogowe na części posadzki... Korytarz prawie skończony, łazienka w trakcie i tak dalej i tak dalej... U Was też efekty zapierają dech. Ta ściana ceglasta jest świetna! A może bale na ścianach świetniejsze? No już sama nie wiem:-)))
OdpowiedzUsuńZ remontowo-pylącym pozdrowieniem!
Asia
Asiu czekam z zapartym tchem na Waszą relację z placu boju ;)
UsuńPozdrawiam cieplutko
cudowne czerwone cegły! Jestem ich wielką fanką i nie mogę się doczekać, kiedy moje też będą tak wyglądały. Niestety dopiero udało się nam usunąć karton-gipsy, ale postanowiliśmy zaczekać na wiosnę ;) Powodzenia
OdpowiedzUsuńNo własnie bo zima nie jest najfajniejszym czasem na remontowe szaleństwa. U nas jednak najczęściej front robót rusza zimą bo wiosną i latem jest za pięknie żeby siedzieć w pomieszczeniach, zresztą na zewnątrz tez jest co robić. Ale co ja Wam będę pisała .... sami wiecie :)
UsuńPozdrawiam
No właśnie. Latem ogród, zimą wnętrza:-))) No i latem się kasę zarabia na zimowe remonty:-)))
UsuńKobiety, jak Wam zazdroszczę - wszędzie ktoś coś skuwa, zapylenia i robota wre, tylko nie u mnie! A tu komin nieotynkowany,drzwi nie obrobione, a po strychu hula wiatr, bo ptactwo dziury wydziobało;) Niedobrze... Zazdroszczę Wam, kochane, bo wiem, że się dzielnie sprawicie;) A ja będę do tyłu na wiosnę ze wszystkim;))
OdpowiedzUsuńA pozdrów Świętego, teraz wiem nareszcie, jak zasłużył na ksywę;)
Kretowata nie denerwuj mnie nawet - masz łazienkę ! sama widziałam jak kafle kładłaś ;) A ja nadal w kuchni za ścianką rygipsową no wiesz co :)
UsuńA święty dokładnie z tego powodu co myślisz ma ksywkę.
Ściskam ziomalkę
witaj ,jaki ogrom Waszej pracy- ale widać efekty,ceglana ściana przy kuchence podoba mi się. U mojego sąsiada jest jedna taka ściana,,po oczyszczeniu i umyciu czymś malował- wygląda super.
OdpowiedzUsuńA każdy remont daje " w kość" ale póżniej jak miło; to trochę jak z porodem- ból o którym się zapomina.Szkoda tylko że teraz zostałaś z tym wszystkim sama pozdrawiam i życzę
dużo wytrwałości
Jagódko w zasadzie sam remont jest przyjemny, bardzo lubię wprowadzać swoje wymysły w życie, najgorsze to sprzątanie.
UsuńA sąsiad pewnie malował cegły gruntem żeby się nie sypały i nabrały kolorku, też mnie to czeka.
Pozdrawiam serdecznie
Niezbyt to dobre zestawienie, mieszkać i remontować, ale cóż, czasami tak trzeba, i ten wszechobecny i wszędobylski pył, ale już widać efekty; odpocznij trochę, potem praca pójdzie sprawniej; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie Mario, dlatego nam ten remont tyle lat się ciągnie.
UsuńOdpoczywam dzisiaj na całego, chociaż miałam w planach gipsowanie ale poczeka do jutra.
Pozdrawiam cieplutko
Kuchnia zapowiada się pięknie ! Piec również bardzo mi się podoba, żałuję, że w moim miejskim domu na taki nie ma szans. Kiedy jeździłam na wieś, to było zawsze moje ulubione miejsce :)
OdpowiedzUsuńPiece pamiętam z dzieciństwa.Babcia Jadwiga mieszkała w starej kamienicy, były tam ogromne pokoje i piece kaflowe, druga babcia miała dom z czerwonej cegły i piękne piece ze zdobionymi kaflami :)
UsuńPodczas remontu najgorszy jest ten wszędobylski pył,
OdpowiedzUsuńwspółczuję bardzo, wiem co to znaczy.
Za to później będzie super . Wytrwałości życzę :)
Marylko nie współczuj, trzymaj kciuki żeby wyszło tak jak mi się marzy bo zaczynam nabierać wątpliwości ;)
UsuńPozdrawiam z zasypanej górki
Kiedyś pisałaś dlaczego Świętym Świętym jest i my to teraz widzimy na własne oczęta. Poza tym pamiętasz???? Kiedy to było jak siedzieliśmy i gadaliśmy u Ciebie przy stole, zapijając pyszną herbatkę z miętą, a Ty opowiadałaś o swoich marzeniach odnośnie wyglądu chałupy? Całkiem nie tak dawno co??? Wrzesień był. A teraz... raptem grudzień i roboty z kopyta ruszyły. Kochana, ani się obejrzysz a pierwsze turysty będą do Ciebie zjeżdżać, czego Wam serdecznie życzymy. Pozdrawiamy Młodego a ten Święty, na litość boską niech opony zmienia. Buźka :-)
OdpowiedzUsuńNa razie mgliście przyszłość się jakaś zarysowuje ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Czasami marzenia się spełniają ;)
UsuńA święty jest niestety zdany na łaskę swojego pracodawcy i opony mu już "zmieniają" od początku listopada.
Ściskam
Olaboga! Ale tytani pracy z Was. Pięknie wygląda ta ceglana ściana, bale do zakochania, a piec. Zawsze chciałam mieć białą kuchnię kaflową, a mam "sraczkowatą" z kafli z odzysku. Coraz piękniej się robi u Was. Sił życzę na zamiary i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOwieczko "sraczkowate" kafle mam w pokoju ale co tam, nie liczy się wygląd kiedy grzeją jak szalone.
UsuńPozdrawiam serdecznie
No Madziu ale co jak co cegiełki to masz zajefajne :))))) a belki szczyt marzeń aż zazdroszczę !!!!!!! :)))) banał bo banał ale ciężka praca się opłaca :)))
OdpowiedzUsuńCegiełki bardzo lubię ale dużo się muszę przy nich jeszcze napracować. Tak jak piszesz, za darmo nic nie ma niestety.
UsuńŚciskam
Wreszcie się pojawiłaś ,Magdo.a ja też jestem ostatnio spózniona w odwiedzaniu blogów.Czytam o pracach w Waszym domu i przypominaja mi sie takie same u nas kilkanascie lat temu.Te same bele i te same problemy.Ale już jesteśmy dawno po..Ty też się doczekasz.U nas dzisiaj rano -10 stopni na termometrze,dobrze ,że skończyła się wczorajsza zadymka śnieżna.
OdpowiedzUsuńI ja też sama z synkiem w domu,bo mój mąż też na wyjeżdzie .
U nas zima zagościła na dobre, własnie wróciłam do domu, od rana z łopatą ganiałam. Teraz słonko się powoli przebija ale jakoś mnie zima nie cieszy w tym roku. Ogólnie melancholia mnie dopadła.
UsuńNie wiem kiedy będę mogła powiedzieć że jestem po remoncie. Jeszcze mamy łazienkę do zrobienia, ganek, taras i kolejny pokój. Nie wspominając o drugiej kuchni z którą nie wiem co zrobić. Na co przerobić czy zostawić ... ech mogłabym wymieniać i wymieniać. Fakt że jak się coś zrobi to cieszy.
Pozdrawiam serdecznie
Ja już po remoncie. Teraz sprzątam i układam rzeczy na swoim miejscu;-))) ale to jest fajne. Twoja ściana SUPER!!!! uwielbiam takie klimaty - widziałaś bo byłaś ;-) życzę dużo siły i radości z remontu bo jest to ciężka robota, ale jak się dom zmienia to jest super.
OdpowiedzUsuńCałuski
Byłam i widziałam :) Masz świetne i przytulne wnętrza :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozytywne myśli.
Ściskam
I ja od siebie dorzucę słowa zachwytu nad białym piecem oraz ścianą z bali i drzwiami obok.Wszystko to wygląda pięknie i nastrojowo!
OdpowiedzUsuńI w ogóle ściskam kciuki, by na jak najdłużej starczyło Wam zapału i siły do tej ciężkiej pracy. Dobrze, że już niedługo święta, to sobie przynajmniej troszkę odpoczniecie.
A my zamierzamy po świętach właśnie rzucić sie w wir remontów. No bo ileż mozna czekać aż jakieś krasnoludki to za nas zrobią?
Ściskam serdecznie pracowitą Kózkę:-))
Faktycznie ciekawe cegiełki :) Pozdrowienia od miłośniczki flexa :) Ja jutro flexem siekierę będę ostrzyć :) Jak zwykle zresztą :)))
OdpowiedzUsuńmnie się podobają te ściany ale praca mnie przeraża...leniuszek ze mnie wychodzi
OdpowiedzUsuń