środa, 26 września 2012

A jednak lubię ...

A jednak lubię jesień ... szczególnie taką  jaka jest dzisiaj. Słońce przygrzewa jeszcze całkiem mocno, ciepły wiaterek wieje, aż chce się żyć.
Nocami świat robi się ciasny, wraz z zapadnięciem zmroku naszą chałupę otula mgła. Lubię mgłę nocą, przez okno świat wygląda bardzo tajemniczo a  kiedy rano opada nad doliną zapowiada słoneczny dzień.
W świetle wychodzącego słońca można zobaczyć przepiękne obrazki. Misternie utkana pajęczyna w kropelkach rosy.


Zaczynają kwitnąć Marcinki, moje ulubione jesienne kwiaty.


Nadal tonę w jabłkach. Musy i soki, musy i soki .... Dzień bez kilkunastu słoiczków dniem straconym. Szczególnie nużące jest obieranie. Ale cóż taka jabłkowa okazja może się w następnych latach nie powtórzyć. Na deser koniecznie szarlotka. I tak sobie tkwię w jabłkowym szaleństwie. Odkąd tu mieszkam, a właśnie minęło 3 lato, po raz pierwszy jest ich taka ogromna ilość.

Do soku dodaję kilka gałązek świeżej mięty i wyciśniętą cytrynę. Wychodzą naprawdę przepyszne.


Na razie przerabiam Antonówkę, wkrótce dołączy Szara Reneta. Może się uda choć kilka skrzynek przechować przez zimę, zobaczymy.

W poniedziałek miałam bardzo miłą  wizytę. Spotkałam się "na żywo" z blogową koleżanką. Marlena jest wspaniałą, pełną energii osobą, dodatkowo lekko szaloną. Szkoda że to była krótka wizyta i nie mogłyśmy się porządnie nagadać. Może będzie jeszcze kiedyś okazja. Mam nadzieję że znajdzie wkrótce swoje miejsce na ziemi i zostaniemy sąsiadkami zza góry albo kilku pagórków. Ciężko tutaj o jakąś pokrewną duszę. Marlenko dziękuję za odwiedziny.

Wieczory zrobiły się już bardzo chłodne więc miałam nareszcie okazję wypróbować nasze nowe "centralne" ...

Oczywiście nie mamy żadnego centralnego.  Podkowa którą jeszcze w czerwcu założył nam przemiły i sprytny pan hydraulik spełnia wspaniale swoje zadanie. Nareszcie mamy ogrzane pokoje z których nie było możliwości korzystać zimą. Mój system palenia wcale się nie zmienił a jednak w dwóch dodatkowych pomieszczeniach rozchodzi się przyjemne ciepełko. Nadal rozpalam w piecu kuchennym, tyle że od pieca została podłączona instalacja o podobnym działaniu co w CO. W związku z tym udogodnieniem zaczęłam rozważać zakup węgla, do tej pory paliliśmy tylko drzewem.


 ... nadal marzy mi się kominek w pokoju zamiast pieca,  niestety znowu w tym roku nie możemy sobie pozwolić na taką inwestycję. Koszt samego wkładu kominkowego jest ogromny, do tego podłączenie całego systemu nawiewowego. Zrywanie podłóg, rozbieranie starego pieca, przebudowa ścian itp. itd. Niech już sobie zostanie  "kaflak", ostatecznie bardzo go lubię. Grzeje wspaniale, szczególnie kiedy na zewnątrz temperatura spada do minus 20 stopni. Pakuję w niego koszyczek drzewa a on mnie w zamian ogrzewa przez całą noc. Niech jeszcze zostanie.

Minęło właśnie 4 dni kiedy to bez pompy, całkiem spokojnie skończyłam 41 lat ... i wiecie co ... to wcale nie boli .... :)
Kiedy tak sobie siedzę i piszę zza rzeki dochodzą nawoływania ... hejta ! ... wiśta ! To Maciek zbiera ostatnie kopy siana przy torach ... będzie padać ?

 Kilka dni temu w naszym miasteczku miała miejsce ogromna tragedia. Sześcioosobowa rodzina na skutek pożaru drewnianego domu straciła dach nad głową. Niestety ucierpiały zwierzęta gospodarskie, w płomieniach obory zginęły barany kilka kur i pies. Całe szczęście że rodzina zdążyła na czas opuścić budynek i nikt nie ucierpiał. Dostali zastępcze tymczasowe mieszkanie, w kościele i szkole została zorganizowana zbiórka pieniężna. Burmistrz zaapelował do firm prywatnych o pomoc finansową na budowę nowego domu. Jestem pewna że wspólnymi siłami uda się pomóc tym ludziom i kiedy pierwsze współczucie minie nie zostaną bez pomocy.  Na szczęście mieszkamy w bardzo "ludzkim" miasteczku i w takich chwilach mieszkańcy się integrują.

Uważajcie Kochani szczególnie my, którzy mieszkamy w starych, drewnianych domach, tym bardziej że zaczyna się sezon grzewczy.




29 komentarzy:

  1. Też uwielbiam jesień może nawet bardziej niż lato.Ten soczek z mięta musi nieźle smakować.Dobrze,że u Was ludzie sobie pomagają bo niestety w mojej wsi jest w prost przeciwnie.A szkoda. Pozdrówka jesienne ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Soczek jest pyszny a ciepła jesień niech trwa jak najdłużej.
      Sama nie raz dostałam tutaj pomoc od zupełnie obcych ludzi. Dlatego cieszę się że tu mieszkam.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Witaj
    Jeszcze zdarzyłam do Ciebie zajrzeć , gratuluję z okazji urodzin wygląda na to że jesteśmy równolatkami :)
    Serdecznie pozdrawiam Ilona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się że jesteśmy równolatkami :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Pożaru boję się tak samo jak powodzi. I wichury, i burzy. Bo w starciu z żywiołem jesteśmy kompletnie bezsilni. Serdecznie współczuję pogorzelcom. To straszna tragedia.
    A co do jabłek - u nas też jabłkowe szaleństwo. "Lecimy z Ciocią na dwa fronty. Zamiennie maliny i jabłka. Soki i musy jabłkowe. A w ogrodzie już niecierpliwią się buraki. Jezu!
    Uściski
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu jak mnie by się tutaj przydała taka ciocia, czasami nie ogarniam już tego co trzeba zrobić, czego nie zrobiłam a co jeszcze powinnam. Na szczęście w tym roku u mnie wybitnie się buraki nie udały ;)

      Usuń
  4. Musiałaś mieć po prostu gorszy dzień pisząc ostatniego posta, bo już wtedy przebijały mimo wszystko objawy sympatii dla uroków jesieni ;-) Ja też ją bardzo lubię, nie kojarzy mi się tylko z przemijaniem, ale z dojrzewaniem, obfitością i odpoczynkiem (po upałach na przykład, których nie znoszę) ;-)
    Bardzo sprytne macie to ustrojstwo do ogrzewania domu. My od poprzedniej zimy mamy duży pieco-kominek (pisałam o nim kiedyś, Padre sam go zrobił, ma w środku szamot i rury akumulujące ciepło, dodatkowo mamy rozprowadzenie ciepła do pokoi na poddaszu) i wreszcie zrobiło się ciepło i nie muszę zakładać dwóch polarów, jak dawniej... A z ogniem trzeba ostrożnie, bardzo... sąsiadowi przez płot spalił się dom na wiosnę, na szczęście nikt nie ucierpiał, a dom był tylko dla pracowników.
    Najlepsze życzenia z okazji urodzin, ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inwizycjo miałam wtedy wybitnie zły dzień, ogólnie mój nastrój w ostatnim czasie to karuzela.
      Widziałam Wasz kominek na zdjęciach - jest super :)
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  5. Jesień zaczęła się ładna,ale sucha. Ja tez walczę z jabłkami i muszę wypróbować Twój sposób na sok. Ostatnio do jabłek dodałam napar z suszonej mięty, ale muszę jeszcze następnym razem dodać cytrynę.
    A za która górka mieszkasz licząc od Sacza? Ja dość często bywam w okolicach uzdrowiska.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za Krzyżówką jeszcze 15-20 minut :)
      Zapraszam Danusiu jak będziesz w moich stronach.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. W tym roku wysyp jabłek :) dobrze że lubisz już jesień i twój nastrój jest lepszy :) często wizyty innych osób ( serdecznych) dobrze na nas wpływa zaczynamy patrzeć ich oczami na nasza rzeczywistość i mówimy sami do siebie "Hej rzeczywiście jestem szczęściarą !" :) trzymaj się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia nic dodać nic ująć, uchwyciłaś sedno sprawy :)

      Usuń
  7. Ps. szkoda ludzi szkoda zwierząt życie jest czasem okrutne :(

    OdpowiedzUsuń
  8. tak jabłek jest sporo ja porobiłam masę przetworów...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jabłka to już mi się po nocach śnią, zaczęłam rozdawać ale muszę ludziom wciskać :) Dzisiaj zapakowałam bagażnik i pojechałam rozdawać. Pozbyłam się tym sposobem 2-ch skrzynek i 5 wiaderek 20 litrowych.

      Usuń
    2. mnie się już skończyły aż mi szkoda...

      Usuń
  9. Też ma sporo jabłek :-)
    Współczuję ludziom, tak nagle stracić wszystko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny na blogu.
      Nie wyobrażam sobie być w takiej sytuacji :(
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Piękna jesień i u Ciebie pięknie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jak jest słonecznie i w miarę ciepło to jesień nie jest taka straszna :)

      Usuń
  11. No zaczęłam robić sok z jabłek z wykorzystaniem sokowirówki.Nigdy bym nie wpadła na ten pomysł,gdybym nie zobaczyła u Ciebie.Jakos tak mi nie pasowało.Ale wychodzi dosyc fajnie.Mam nadzieję,że z przetrzymaniem,też nie będzie kłopotu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też mam obawy czy przetrzymają przez zimę. Ograniczam cukier do minimum i dlatego trochę się obawiam. Niby pasteryzowane ... ale ...
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Tak sobie czytam co piszesz i sama się zastanawiam co u mnie będzie tej zimy, jakie niespodzianki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny na blogu.
      U mnie zimową porą, szczególnie na przełomie stycznia i lutego dzień bez niespodzianek dniem straconym ;)

      Usuń
  13. Bardzo współczuję pogorzelcom. Tak mi żal zwierząt. Boję się ognia.

    Fajnie, że jednak lubisz jesień. Ja lubię wszystkie pory roku. Jesień jest taka kolorowa, tajemnicza, rześka. Uwielbiam marcinki, kwitnące topinambury, czerwone korale dzikiej róży i spadające liście. Tych antonówek, renet i tej jabłkowej obfitości zazdroszczę Ci bardzo. I wizyty Marleny też zazdroszczę. Tez bym chciała, aby się bliżej mnie osiedliła, ale najważniejsze, aby znaleźli swoje miejsce, gdziekolwiek ono na Nich czeka. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Rogata Owco odwiedziny Marleny bardzo mnie ucieszyły - wspaniała, przebojowa dziewczyna :)

    Gdybyś mieszkała bliżej chętnie bym Ci podesłała kilka skrzyneczek Antonówki.

    A jesień ... no cóż, dzisiaj grabiłam liście, słonko świeciło, kwiaty w ogródku jeszcze kwitną w najlepsze ... pięknie było ... i róże pachniały i ....

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozo, jeszcze raz dziękujemy za wizytę za cudne słowa pod naszym adresem i oczywiście dziękujemy za jabłuszka. Doszły już trochę, w sensie są dobre do jedzenia i Paweł pałaszuje je ze smakiem a ja miałam uchować ich trochę na przetwory. No nic ... może jeszcze się uda. :-) Nam też było bardzo bardzo miło i chciałam tylko zaznaczyć, że był tam ze mną też Paweł bo blogowicze mogą pomyśleć, że go gdzieś po drodze zostawiłam :-))). Ściskamy.

      Usuń
  15. Super wioskowe klimaty tam masz Kozo :) Podoba mi się :)
    Będę zaglądać tu częściej :)
    Ja też właśnie tonę w jabłkach :)
    chyba rozpalę pod moim kotłem węgierskim na dworze jutro, bo mój piec kuchenny strasznie kopci i szału można dostać, że nie wspomnę o uduszeniu się dymem :)))

    ps. Wszystkiego dobrego z okazji niedawnych urodzin :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajrzałam tu przypadkiem i - bardzo mi się podoba! Chciałam zapytać, czy ta mnogość jabłek to z drzew własnoręcznie sadzonych? Ilu letnie jabłonie tak obdarzają? Mieszkam w mieście (jeszcze) i tęsknię do własnego sadu i ogrodu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń