środa, 6 kwietnia 2011

Wiosna

Strasznie dawno mnie tu nie było. Cóż ... czasami trzeba pomilczeć albo raczej przemilczeć pewne sprawy.
Zamilkłam zimą - wracam wiosną :)

W tym roku zawitała na górce bardzo wcześnie. W poprzednich dwóch latach, o tej porze jeszcze spod śniegu się wygrzebywaliśmy. A dziś ? krokusy i przebiśniegi powoli kończą kwitnienie. Wystawiają główki śliczne żółte pierwiosnki zwane w tych stronach morelami. Tulipany wyciągają się do słonka. Z dnia na dzień coraz bardziej zielono. Spaceruję po ogródku z nadzieją że posadzone jesienią krzewy odrodzą się do życia. Jak co roku nie obyło się bez strat. Przemarzło mi  kilka róż a los kolejnych stoi pod dużym znakiem zapytania.



Całe dnie spędzam grzebiąc w ziemi, wysiałam pierwsze warzywa, czekam na wschody rzodkiewki i sałaty w foliaku. Pod koniec maja ich miejsce zastąpią pomidory.
W tym roku postanowiliśmy przenieść warzywniak na tył domu i zrobić ogrodzenie,dość mam sadzenia buraczków i sałaty dla sarenek, zresztą Bolesław też działa na tyle skutecznie że płotek stał się koniecznością. Prace na razie w toku. Poważnie też rozważam zaoranie kawałka łąki. Może pokusić się o większe poletko ogórków ? może trochę owsa dla przyszłych kózek ?



Zwierzęta te domowe i obórkowe również poczuły wiosnę. Suka z kotką całe dnie wygrzewają się na słońcu. Koziołek pasie się na łące. Nadal sam ale za kilka dni się to zmieni.
Kozy to wspaniałe zwierzęta jednak cały czas uczę się postępowania z nimi. Na razie z jednym osobnikiem płci męskiej :) jak na koziołka przystało jest strasznie rozbrykany, ciekawski i szybki. Nie raz miałam już styczność z jego rogami. W sumie łudzę się i chcę wierzyć ze jest to jego zabawa a nie chęć dominacji. Bolek dorośleje z dnia na dzień, nabiera coraz większej masy ciała, rośnie mu bródka i rogi. Wczoraj będąc w sklepie po paszę sprzedawca namawiał mnie na kastrację. Przemyślę ta sprawę ...

8 komentarzy:

  1. No witajże na nowo! Niech Ci się wiosennie klawiatura rozgada! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy w tym roku czekali na wiosnę niecierpliwie... zima była długa i męcząca. U mnie też trwa szacowanie strat - co przemarzło, co odbije... A przecież klimat dolnośląski jest łagodny i łaskawy dla ogrodników ;-)
    Bolusia wykastrowałabym bez dwóch zdań. No chyba że chcesz mieć hodowlę... piszesz, że będzie kózka? super! ;-)) Nie znam się na kozach, ale wszystkie moje zwierzaki są wysterylizowane, co ułatwia im i mnie życie. Obawiam się, że to trykanie to nie do końca tylko zabawa... Życzę podjęcia właściwej decyzji.
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. No, bo już się martwiłam, co tam na górce, fajnie, że jesteś razem z Bolusiem, wszedzie słyszę, że z capem same kłopoty, że capi jak cap, niemiłosiernie, nawet dzisiaj rozmawiałam z sasiadką, której urodziły się w styczniu capy (a to kobieta miejscowa i obeznana z rogowacizną) i mówiła mi, że capiiii :)) dlatego dzielna jesteś bardzo, co do kastracji nie znam się zupełnie, jedno jest pewne, że jak go ciachniesz nie będziesz miała młodych kózek. Tulipany przepiękne, moje ukochane i w ogóle super, że jesteś, cieszę się jak głupia, no to do meeeeee...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze można zwieźć kozy do narzeczonego, jakby co... na sex-turystykę ;-) i małe kózki będą, a capić nie będzie ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie jesteś :))) Wiosny wokół Kochana! Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareeeszcie! Prawdą się okazało prastare stwierdzenie: czekajcie, a będzie wam dane... Czekałam na wpis i proszę - jest! Kwietny i wiosenny:-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Też czekaliśmy, kiedy zakwitniesz wiosną. Fajnie, że znów nadajesz!
    Serdeczne pozdrowienia z straaaaasznie zimnego Pogórza (nie chce się nam wystawiać nosa z domu, choć niedziela....)

    OdpowiedzUsuń
  8. no popatrz! a synoptycy mówią, że wiosna przyszła w tym roku 10 później niż zwykle i martwią się czy boćki zdążą wychować młode przed jesienią :-)

    OdpowiedzUsuń