Wyłaniam się powoli z brudu i pyłu. Nie wszystko co zaplanowane zrobione ( jak zawsze zresztą ). Trzech rządków płytek co to miały być tylko położone w trzy godziny nadal nie ma i zapewne będą dopiero po świętach, ale co tam. Trzy ściany wyczyszczone i zafugowane ( była zabawa ). Ławka kuchenna prawie skończona, zbudowała się w dwie godzinki w zadymce śnieżnej. Co prawda nie ma jeszcze oparcia i ludowych kwiatków ale i tak cieszy jak nie wiem co. Za to o niebo lepiej wygląda od krzeseł z lat osiemdziesiątych na które już patrzeć nie mogłam. Nowy stół z desek też będzie ... kiedyś. Święty skoczył jeszcze na chwilkę do stolicy żeby i tam dokończyć co zaczął, przy dobrych wiatrach wyrobi się i wróci kiedy świąteczny czas nastanie.
A ja tylko trochę te pyły poomiatam pod jego nieobecność, wypiorę z 10 pralek prania, ubiję karpia którego wcześniej złowię/zakupię ? i załatwię jakąś choinkę.
A tak poważnie Kochani Czytelnicy nie mam szans wyrobić się z tym wszystkim do poniedziałku, ale wcale się tym nie przejmuję. Bo czy ja muszę koniecznie upiec te wszystkie placki i mięsiwa, wcale nie muszę. Czy sterylny dom jest sprawą życia i śmierci w czasie świąt, wcale nie jest. I tym optymistycznym akcentem kończę tego szybkiego posta.
Jeszcze tylko podziękowania. Wszystkim czytelnikom bloga którzy zostawili komentarze pod poprzednim wpisem serdecznie dziękuję za ciepłe słowa, podtrzymywanie na duchu i za to że jesteście. Przepraszam że nie odpisałam z braku czasu i głowy która buja w obłokach.
Szczególne podziękowania dla Joli z Jolinkowa za wspaniałą inspirację. To właśnie dzięki Joli i jej przepięknemu domowi zdecydowałam się na odkrycie bali u nas i najprawdopodobniej będziemy kontynuować prace dalej. Mam nadzieję że wkrótce wróci do nas i znowu będziemy się zachwycać jej wspaniałymi opowieściami.
Zbliża się półrocze, w szkole poszaleli. Młody się nie wyrabia, średnia 4,5, chce podnieść poprzeczkę więc całe popołudnia spędzamy przy książkach, pracach plastycznych, technicznych itp. itd. Często szczerze powiedziawszy głupich i niepotrzebnych "zjadaczach" czasu.
Wrzucam jeszcze kilka roboczych zdjęć i znikam.
A ja tylko trochę te pyły poomiatam pod jego nieobecność, wypiorę z 10 pralek prania, ubiję karpia którego wcześniej złowię/zakupię ? i załatwię jakąś choinkę.
A tak poważnie Kochani Czytelnicy nie mam szans wyrobić się z tym wszystkim do poniedziałku, ale wcale się tym nie przejmuję. Bo czy ja muszę koniecznie upiec te wszystkie placki i mięsiwa, wcale nie muszę. Czy sterylny dom jest sprawą życia i śmierci w czasie świąt, wcale nie jest. I tym optymistycznym akcentem kończę tego szybkiego posta.
Jeszcze tylko podziękowania. Wszystkim czytelnikom bloga którzy zostawili komentarze pod poprzednim wpisem serdecznie dziękuję za ciepłe słowa, podtrzymywanie na duchu i za to że jesteście. Przepraszam że nie odpisałam z braku czasu i głowy która buja w obłokach.
Szczególne podziękowania dla Joli z Jolinkowa za wspaniałą inspirację. To właśnie dzięki Joli i jej przepięknemu domowi zdecydowałam się na odkrycie bali u nas i najprawdopodobniej będziemy kontynuować prace dalej. Mam nadzieję że wkrótce wróci do nas i znowu będziemy się zachwycać jej wspaniałymi opowieściami.
Zbliża się półrocze, w szkole poszaleli. Młody się nie wyrabia, średnia 4,5, chce podnieść poprzeczkę więc całe popołudnia spędzamy przy książkach, pracach plastycznych, technicznych itp. itd. Często szczerze powiedziawszy głupich i niepotrzebnych "zjadaczach" czasu.
Wrzucam jeszcze kilka roboczych zdjęć i znikam.