Przyszła pora na wędzone sery. Cały dom przesiąknięty aromatem. Pożarłam od razu ogromny kawał. Wyszły pyszne, aromatyczne i ... pachną jesienią ...
Dziś lekko nerwowy dzień, nasza suka zagubiła się w górach. Najprawdopodobniej pobiegła za lisem i straciła orientację. Święty ruszył na odsiecz i na szczęście znalazł ją daleko od domu, na polanie zupełnie zdezorientowaną i przerażoną. Nie było jej ok 5 godzin. Nigdy nie odchodzi, więc stres mieliśmy ogromny, ale ona chyba jeszcze większy. Cóż staruszka nasza siwa się już zrobiła. Nie wiem jak zapobiec podobnym sytuacją w przyszłości. Oczyma wyobrazni widziałam ją we wnykach zastawionych przez kłusowników lub postrzeloną przez myśliwych. Na szczęście Święty zna dobrze nasze okolice i w dość krótkim czasie ją odnalazł. Biegała po wysokich trawach zupełnie w przeciwnym kierunku od domu. Teraz odsypia wrażenia w swoim koszyku mocno pochrapując. Ulga.
A lisek porwał kolejną kurę. Czy on musi wybierać zawsze najlepsze nioski ?
Tniemy drzewo. W zasadzie tniemy po trochu przez całe lato. Aktualnie finiszujemy. Moim zadaniem jak co roku jest układanie pod wiatą. Lubię to robić. Cieszy mnie jak rosną stosiki i zapach. Znacie zapach świeżo pociętego drzewa ?
No i podjęłam ważną decyzję odnośnie naszego małego koziego stadka. Muszę przyznać zajęło mi jej podejmowanie około trzech lat. No cóż, należę do osób w gorącej wodzie kąpanych a tutaj nie mogłam się zdecydować. Napiszę więcej na ten temat jak już będzie wszystko załatwione.
Przeczytałam co napisałam i wyszedł dzisiaj taki jakiś dziwny post.
Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających bloga.
No i podjęłam ważną decyzję odnośnie naszego małego koziego stadka. Muszę przyznać zajęło mi jej podejmowanie około trzech lat. No cóż, należę do osób w gorącej wodzie kąpanych a tutaj nie mogłam się zdecydować. Napiszę więcej na ten temat jak już będzie wszystko załatwione.
Przeczytałam co napisałam i wyszedł dzisiaj taki jakiś dziwny post.
Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających bloga.
Dobrze, że się sunia znalazła. Też to przeżywałam parę razy, ale teraz na razie spokój.Nikt się nie gubi.
OdpowiedzUsuńMy jakoś nie przepadamy za wędzonymi serami, choć czasem robię, przy okazji wędzenia wędlin czy ryb. A zapach drewna świeżo pociętego uwielbiam. Mój mąż dba o zapasy drewna na trzy lata naprzód. My palimy tylko drewnem przez okrągły rok (aby gotować, piec pieczywo, podgrzewać wodę) więc nam dużo trzeba drewna.
Ciekawa jestem co postanowiłaś w kwestii kóz. Pozdrawiam serdecznie
Jakże zazdroszczę tej sielskości, tego kózek biegania i zaganiania. Ale cudnie:):)
OdpowiedzUsuńNa pewno wszyscy się po odnalezieniu suni radowaliście:):
Pozdrawiam
Dobrze że piesek znalazł się. U nas ostatnio nasz znalazł się po trzech dniach , myśleliśmy że już po nim.Znam tą pracę z drzewem również robimy całe lato a zapach świeżego drewna uwielbiam. Też pomagam w drewutni ale i przy ścince w lesie , lubię tą pracę.Nawet posty napisałam o przygotowywaniu drewna na zimę.Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia.
OdpowiedzUsuńAch, drewno, muszę zamówić dopiero, przyjeżdża już pocięte, bo Książę lepiej żeby piły nie dotykał;) Ale cieszy mnie zapasik na zimę, cieszy, tylko jakby... lżej w kieszeni;)
OdpowiedzUsuńA co do zagubionych psów to mam traumę i Kruczka nie wypuszczam na krok - to uczucie jest straszne, a nie raz, nie dwa tragicznie się dla moich psów kończyło...
Kurcze, nie wiedziałam, że pies może się zgubić! To kwestia starszego wieku, tak? Oczywiście nie chodzi mi o takie tragedie jak wpadnięcie we wnyki, czy pod samochód, tylko o niemożność odnalezienia drogi do domu.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy decyzja dotycząca kózek jest na literkę "l" .Ja jeszcze się nie zdecydowałam ...
Nie przepadam za serami wędzonymi, ale na takie mamy najwięcej zamówień, więc dymi się, dymi.
Pozdrawiam serdecznie!
Madziu my już mamy pociętego buka i ułożonego - schnie i czeka na zimę :)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze psisko sie znalazło:)
A z lisem nie kusi Cię zeby zrobić porządek raz na zawsze?
kurcze szkoda kury i to nie pierwszej.
Ja jestem w tym roku bardzo zadowolona z kur - mam codziennie 11 jaj na 13 kur :)
buziaki :**
Dobrze ,że sunia już w domu a mogło się skończyć tragicznie...
OdpowiedzUsuńDrewna też j sporo mam bo kilka drzew z sadu zostało wyciętych ale już wieczorami czasem podpalam...
Zapach świeżo ciętego drewna ma w sobie coś cudownego, co przenika do samej duszy. Uwielbiam go. A zapach wędzonych serów - cóż dziwię się że jeszcze nie powstały jakieś utwory poetyckie na ten temat...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No to miała staruszka przeżycia !
OdpowiedzUsuńTe rosnące stosiki drewna dają jakieś poczucie bezpieczeństwa, bo jak nadejdzie zima w domu będzie ciepło i przytulnie:)
OdpowiedzUsuńU nas sery wędzimy cały rok i schodzi ich bardzo dużo.
Moja staruszka też się wybiera na wycieczki krajoznawcze, ale zawsze wraca. Boję się o nią, bo ma już 16 lat i ledwo łazi, jest głucha i niedowidzi.
Piękne, różnorodne kózki tam masz :) Ja muszę powiększyć stado o świeżą kozią krew, aby mój piękny saaneński Aramis miał co kryć, bo to super reproduktor i szkoda, aby nie był w pełni wykorzystany :)
OdpowiedzUsuńNo i mam za dużo łąk do wykoszenia :))) Kózki wykoszą z chęcią :)