Mrzonki o tarasie pojawiły się w mojej głowie w pierwszym roku kiedy zamieszkaliśmy na górce. Była to jednak tylko mrzonka ponieważ do wykonania mieliśmy wiele ważniejszych i bardziej pilnych spraw. No ale warto było czekać. Można powiedzieć że kwestia marzeń stała się przeszłością. Jesteśmy w pierwszej fazie budowania.
Dzisiaj w godzinach bardzo wczesno porannych przywiezliśmy Hanię. Chociaż miało nie być już więcej kóz ujęła mnie tak bardzo swoją urodą i sympatycznym charakterem, że nie mogłam pozostać obojętna na jej wdzięki. Hania, nie wiem czy do końca mogę w to wierzyć przyjechała z Belgii i należy do koziej arystokracji. Bez zbędnych ceregieli w ciągu kilku godzin zaaklimatyzowała się w nowym otoczeniu i nie wiem jak to zrobiła, ale zdobyła pełną akceptację swoich nowych koleżanek. Poza tym daje sporo pysznego mleka i posiada miękkie wymiona o których może marzyć każda dojarka. Zatem choć myślałam że stan koziej załogi do wiosny nie ulegnie już zmianie, stadko znów się powiększyło. Obecny skład to 5 dziewczyn, Dzidziol który nie chce stać się dużym chłopcem i nadal ma mleko pod nosem, oraz puchata niezbyt rozgarnięta owca Baśka.
Głównym pomysłodawcą i kierownikiem robót wykonawczych jest mój tata. Pracownikiem i siłą roboczą, oraz prawą ręką szefa jest święty. Ja robię za marudera i wymyślacza, kucharkę no i czasami przynieś, wynieś, pozmiataj. Ogólnie gdyby nie mój tata, który jest głównym konstruktorem całej misternie kombinowanej konstrukcji taras najprawdopodobniej by nie powstał. Po pierwsze przez nasz bardzo jak zwykle zresztą ograniczony budżet, ale przede wszystkim przez bardzo trudny spadzisty teren na którym powstaje. Mam nadzieję że wkrótce znajdę odrobinę czasu i przedstawię sesję zdjęciową.
Poza tym sezon owocowy w pełni, w zasadzie mamy półmetek lata którym jakoś nie dane nam się cieszyć przez kapryśną aurę, no i, a może przede wszystkim babsiuję sobie nadal.
Dzisiaj w godzinach bardzo wczesno porannych przywiezliśmy Hanię. Chociaż miało nie być już więcej kóz ujęła mnie tak bardzo swoją urodą i sympatycznym charakterem, że nie mogłam pozostać obojętna na jej wdzięki. Hania, nie wiem czy do końca mogę w to wierzyć przyjechała z Belgii i należy do koziej arystokracji. Bez zbędnych ceregieli w ciągu kilku godzin zaaklimatyzowała się w nowym otoczeniu i nie wiem jak to zrobiła, ale zdobyła pełną akceptację swoich nowych koleżanek. Poza tym daje sporo pysznego mleka i posiada miękkie wymiona o których może marzyć każda dojarka. Zatem choć myślałam że stan koziej załogi do wiosny nie ulegnie już zmianie, stadko znów się powiększyło. Obecny skład to 5 dziewczyn, Dzidziol który nie chce stać się dużym chłopcem i nadal ma mleko pod nosem, oraz puchata niezbyt rozgarnięta owca Baśka.
Madziu no i jak ci nie wstyd co?? bez zdjęć to toż grzech!!
OdpowiedzUsuńObiecuję poprawę. Jutro Hania będzie miała sesję :)
OdpowiedzUsuńSuper mieć takiego kochanego tatę:):
OdpowiedzUsuńTata jest niezastąpiony :)
UsuńJuż nie mogę doczekać się zdjęć tarasu. Fajnie że marzenia czasami się spełniają. Pozdrawiam wakacyjnie.
OdpowiedzUsuńWstawię zdjęcia wraz z opisami ale jeszcze za bardzo nie ma co pokazywać.
UsuńPozdrawiam serdecznie
No następna marzycielka , której marzenia się spełniają...cieszę się Madziu :))
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod petycją Moni , gdzie zdjęcia ? no gdzie ?
Buziaki i uściski ślę :)
Ilona
Ilonko poprawię się ;)
UsuńWidziałam że i Twoje marzenia zaczynają się spełniać, a tempo pracy macie do pozazdroszczenia.
Ściskam
Zdjęcia proszę. Upraszam. Marzenia są od tego, aby się spełniały. Prędzej czy później. Słonecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOwieczko arystokratka już jest. A marzeń to ja mam jeszcze cały wór, mam nadzieję je po koli spełniać.
UsuńPozdrawiam serdecznie
No to foty dawaj tej arystokratki;)
OdpowiedzUsuńO Boże, jak dobrze, że istnieją rodzice;)))
Też się cieszę z obecności rodziców tym bardziej że następne spotkanie pewnie za około pół roku.
UsuńMagda, wyszło jakoś na prostą, co? Cieszę, się, że jest OK i będzie taras!
OdpowiedzUsuńIwonko trochę wyszło ale zawsze jakieś "ale" się znajdzie. Na razie ruch jak w ulu, zobaczymy jak się sprawy będę miały za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiedziałam że czytasz mojego bloga :)
Uściski