niedziela, 18 marca 2012

Jest

Jest ! przyszła i do nas, zakwitła jednym przebiśniegiem wychylającym łepek spod topniejącego śniegu.

Nareszcie, jeszcze nie do końca, ale najważniejsze że już ją widać. Resztki śniegu w zacienionych miejscach i lodowisko na parkingu. Nie szkodzi, myślę że w tym tygodniu powinno stopić i osuszyć do końca.

Święty przybył do domu na weekend. Spędziliśmy go na łące w promieniach słońca. Wytyczaliśmy, drapaliśmy się po głowach, mierzyliśmy i debatowaliśmy. W końcu pierwsze 14 słupków pod ogrodzenia dla kóz wkopane w ziemię. Koniec samowolki, koniec ogryzania moich krzaczków, kwiatków i drzewek. Będzie wybieg jak się patrzy ogrodzony siatką leśną. Podzielimy łąki na 100 metrowe kwatery. Na pewno nie ogrodzimy wszystkiego w tym roku, ale na początek pierwszy wybieg zaczął nabierać kształtów.

Rozważaliśmy wyższość elektrycznego pastucha nad siatką leśną, długo się zastanawiałam. Wybór padł jednak na siatkę. Zobaczymy czy kozuchy jej nie rozpracują. Jak będą rozrabiać pastucha domontujemy.

W środę mam zamiar jechać po nową kozę, zobaczymy czy się uda. Okazuje się że chyba niechcący rozpowszechniłam w naszych okolicach modę na kozy. Na dodatek jest zbyt na mleko i przetwory a nawet na kozy, których ja niestety nie posiadam na sprzedaż. Dziwny jest ten świat. Przecież jeszcze niedawno ludzie pukali się w czoło ... 

Na górce oczywiście cały czas się coś dzieje. Nie mam jednak możliwości pisać tak często jakbym chciała.

Koniec sezonu. Jutro z Młodym jedziemy na ostatni trening. Zleciało te 8 miesięcy. W tym roku wyjątkowo szybko. Starsi zawodnicy będą przygotowywać się do mistrzostw świata, w związku z tym lód będzie zajęty. Pewnie od maja treningi na sucho. Zawsze jak coś się kończy jest mi jakoś tak przykro.

Nie zawsze chciało nam się jezdzić ale byliśmy pilnymi zawodnikami. Szacun synku.

Zyskałam tym sposobem 3 wolne popołudnia w tygodniu przynajmniej do maja. Jedno oddajemy na basen i mnie się przyda.

A w maju niespodzianka. Babsiu przylecę do Ciebie niedługo. Babsia już się nie może doczekać. Wstępnie będę "babsiomatkować" małemu 2 miesiące. Znowu świat stanie na głowie, już odliczam dni.
Myślę że w tym roku będzie już dużo łatwiej. Viki pamięta babsię i zeszłoroczne wakacje. Jest gotów w każdej chwili się pakować i jechać w góry na wakacje. Cieszę się że tak dobrze wszystko wspomina i nie może się doczekać. Nie byłabym sobą gdybym nie snuła dalekosiężnych planów. Priorytetami mają być wycieczki po górach i biblioteka. Zobaczymy jak to się będzie miało do naszej codzienności ... 

4 komentarze:

  1. Ciekawe kiedy ja będę mogła napisać, że jadę po kozy :)
    Jeszcze trochę czasu upłynie, najpierw mimo wszystko- kurki.pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Viki ma już swoje miejsce do wracania!
    Jak Wy wkopujecie słupki w zamarzniętą ziemię?
    Napisz proszę, jakie słupki wybraliście, bo temat ogrodzeń mnie męczy.
    Boziu! Popyt na kozy?! Czyli za dwa miesiące pakować przedszkole i do Was?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie, jak wy wkopujecie? U nas nioby słońce i wiosna, ale ziemia zamarznięta jeszcze na kamień. Ja muszę naprawić ogrodzenie z siatki leśnej jak najszybciej (czytaj: kupić nową siatkę i wymienić, bo ta "rozpracowana" przez owieczki nie nada się do niczego i wymienić słupki niektóre). Pastucha elektrycznego nie chcę zakładać z powodów ideologicznych. Owce radzą sobie z siatką bardzo sprawnie, idą w bory, lasy, ale wracają. Fajnie czytać, że stadko się rozrasta. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ słoneczne plany przed Wami !!!

    A elektrycznym pastuchem to kozy podobno gardzą zupełnie.
    Też nas interesuje, jakie słupki wybraliście ( a jeśli drewniane, to czy i czym impregnowaliście część w ziemi)

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń