wtorek, 1 lutego 2011


Jakoś serca do pisania na blogu nie mam. Wchodzę, zaglądam co u innych, coś zacznę u siebie i nie publikuję. Bo o czym tu pisać ... ? że zima już by mogła iść precz, że temperatura na zewnątrz od tygodnia nocami spada w granicach 20 stopni, że auto zamroziło na amen, że w piecach palić trzeba na potęgę, że Młody religii uczyć się nie chce, a powinien bo komunia święta się zbliża.

Cieszą tylko coraz dłuższe dni i słońce które przyświeca  nam w okna.

Dzisiaj postanowiłam że muszę po prostu muszę wyjść z chałupy.

Wcześnie rano rozrobiłam sobie wapno w wiaderku, potem pomalowałam wiśnie. To nic że mikstura w wiadrze zamarzała, to nic że pędzel przykleił się do rękawicy. Wymalowałam wszystkie. Czyli pięć sztuk, tyle mamy na stanie :)
Te pięć wisienek przy urodzaju daje nam kilkadziesiąt słoiczków pysznej konfitury i 30 litrów słodkiego winka. W tamtym roku co prawda z racji kapryśnej pogody nie doczekaliśmy się ani jednej wisienki, może tej wiosny aura okaże się łaskawsza.

Oczywiście przy tym malowaniu miałam wspaniałe towarzystwo.




Potem niejako dla rozgrzewki posprzątałam w króliczych klatkach.



Cały czas w asyście moich pomocnic.


Dobrze wychowane Panienki, grzecznie czekały pod bramką obórki. Wiedzą że nie wolno im wchodzić do środka. Z tym bywa akurat różnie.

Jako że słonko jeszcze świeciło a ja nadal czułam niedosyt wybrałyśmy się na małą wycieczkę.

Wspinając się do góry minęłyśmy sad.

Stromo i ślisko ale dawałyśmy radę.




Jeszcze parę metrów i będziemy na górze. Tutaj jest granica naszych włości. Dalej wąwóz a potem łąki, lasy i Krynicka Jaworzyna :-)



Widok na wprost. W oddali Słowacja.


Widok po prawej stronie.
Niestety musicie mi uwierzyć na słowo. W bezchmurny dzień Tatry widać jak na dłoni.  Dzisiaj niestety nic nie widać :-( Zdjęcie pod słońce, dodatkowo mimo czystego nieba mgiełką wszystko zasłonięte.

Pora wracać. 
Zupa na gazie się gotuje, Młody w domu został, nie wiadomo co tam odczynia. Po drodze grzeczna dziewczynka zamieniła się w bardzo wściekłe zwierzę i nim zdążyłam dobiec zjadła kawał gałęzi Antonówki. 


Teraz zasłużony odpoczynek.


Kto odpoczywa ten odpoczywa. Ja muszę jeszcze podreptać do sklepu i nanosić drzewa. Trzeba rozpalać, będzie duży mróz.


Wnioski końcowe :-) 
Przyglądając się zdjęciom które tu wstawiłam ze zdumieniem odkryłam ... wszystkie moje zwierzaki są podobnie umaszczone. Chyba jakoś podświadomie je wybieram. W planach jest kózka ... hm ... są czarno - brązowo - białe ?


14 komentarzy:

  1. aż dech zapiera ... " ...rozchmurzyła sie Jaworzyna już nie płacze śmiać się zaczyna pogoda będzie jutro -nie będzie smutny nikt " się na usta ciśnie samo...na pewno znajdzie sie koza trikolor ...a dzisiaj o 17 było jeszcze widno ..tak trochę...juz blizej niz dalej do ciepełka ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham góry. Co roku w lecie jestem w Piwnicznej chociaż kilka dni. Pozdrawiam. Mieszkam u podnóża Gór Świętokrzyskich.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, Ślicznie masz! I fajne towarzystwo do spacerów.
    Nie ma nic bardziej antydepresyjnego niż spocić się wdrapując pod górę. Pod stromą górę :DDDDDD
    Pozdrowienia
    Go i RAdo

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie u Ciebie! Zazdroszczę takich widoków i towarzystwa :)Osobiście też nie mogę doczekać się wiosny! Pozdrawiam Cię cieplutko! Jeszcze tu wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Towarzystwo i widoki piękne!!! Pozdrawiam z nizin!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wszystkim za komentarze pod tym postem :)

    To jest tak. Faktycznie pięknie. Każdy kto nas odwiedzi zakochuje się w tym miejscu i chętnie wraca.

    Jednak mieszkanie tutaj przez cały rok to walka o przetrwanie ;-) czasami naprawdę jest ciężko, szczególnie zimą. Ale co tam, niedługo wiosna i znowu będę tu miała swój mały raj na ziemi ;-)

    Pozdrawiam Wszystkich serdecznie
    Koza Magda

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, wszystko ma swoją cenę! Ale warto trochę ponarzekać (zwłaszcza zimą - ja zmarzluch nad zmarzluchami wiem to NAJLEPIEJ) we własnym azylu, gdzie WOLNOŚĆ, PRZESTRZEŃ I PRAWDZIWE WARTOŚCI, niż na "obcej ziemi" być cały rok przykutym do konwenansu i blichtru...
    Serdeczności
    Go

    OdpowiedzUsuń
  8. Go - co racja to racja :-) mimo że często marudzę i narzekam raczej bym się już nie chciała zamienić na czyste miastowe mieszkanko w bloku gdzie słychać jak sąsiad spuszcza wodę w ubikacji...
    pozdrawiam
    Koza

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale widoki! Az dech zapiera. Coś mi się wydaje, ze warto z zima powalczyć dla takiego piękna!
    A dziewczynki Twoje łaciate rzeczywiście tak jakby podobne...
    Pozdrawiamy z wietrznych Żuław!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam po wyróżnienie.
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  11. Asia i Wojtek - a zapiera, zapiera, szczególnie jak przymrozi to czasami oddychać nie można :)
    A dziewczyny i reszta dobrana przypadkiem, wszystkie zwierzaki to chodzące przypadki ;)
    Kózka pewnie odbiegnie od stada i "ryżawa" będzie, mam już taką jedna na oku.
    pozdrawiam

    Danusiu - bardzo dziękuję za to wyróżnienie, na wyrost ale cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale masz piękne widoki!~Pozazdroscić!

    OdpowiedzUsuń