niedziela, 26 stycznia 2014

Mamy zimę


Było tak, jakby odwiedziła mnie koleżanka z którą znamy się wiele lat i właśnie wpadła na kawkę, no nie jedną, okazało się bowiem, że obie jesteśmy bardzo "kawkowe". Jolę tak właśnie sobie wyobrażałam, ciepłą, silną i przebojową osobę. Było świetnie i bardzo, bardzo pozytywnie. Gadałyśmy i gadałyśmy, cały dzień i pół nocy i potem jeszcze kawałek dnia i pewnie mogłybyśmy jeszcze tak długo. Myślę, że to spotkanie z Jolą było mi bardzo potrzebne, chyba pomogła mi podjąć pewne decyzje, co do których nie miałam do końca przekonania, a od lat kłębiły się w głowie. Za co jej w tej chwili tutaj na blogu bardzo dziękuję. Pewnie za jakiś czas napiszę jakie to decyzje i czym zaowocowały. W każdym razie dziękuję Jolu za odwiedziny i zapraszam.

A na górce
Spóźniona, ale dotarła, najpierw przymroziło, potem nasypało. Nareszcie jest swojsko i tak jak powinno być.  Znowu poślizgi nie do końca kontrolowane, łopata koleżanka i wszystkie inne atrakcje. Piece huczą wesoło przerabiając po kilka koszy drewna na dzień.

Kozy wypuszczone ze swoich boksów nie potrafią się zintegrować, więc tłuką się na głowy i na rogi.









Jedynie Dzidziol nie wdaje się w babskie porachunki i wesoło bryka po śniegu.











17 komentarzy:

  1. Ładna zima u Was. Tak, z Jolą można bez końca gadać. Bo ja tez miałam szczęście i z Nią gadałam, i to w Jolinkowie. Co prawda krótka to była wizyta, ale cudowna i bardzo się cieszę, że się w końcu udało. Dzięki Łucji z Dachu, bo sama to ja się wybieram jak za morze sójka.
    Kozy niezmiennie piękne. Moje dziewczyny, mimo że na wolności tłuka się też czasem. Tak już mają. Rozdzielać próbuje zazwyczaj Orwell, ale nie jest skuteczny. Kiedy będziesz miała koźlątka?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Owieczko, że byłyście :) Może i mnie kiedyś odwiedzicie ?
      A koźlątka lada moment, w sumie mam jedną delikwentkę która w zasadzie już powinna, ale się zebrać nie może. Chyba, że coś poknociłam z datami i tak tez może być. W każdym razie gotowość pełna od tygodnia i przechadzki do obórki. Reszta dziewczyn mniej więcej 14, 17 i 25 lutego.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ślicznie - mam ogromny sentyment do kóz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że masz sentyment :) Myślę że może jeszcze się skusisz na jakąś kozią towarzyszkę :)

      Usuń
  3. Magda coś czuje, że jeszcze niejedną noc przegadamy i niejednego szatana wypijemy :) U nas też zima, ja z niepokojem biegam do koźlarni bo Hrabianka może w każdej chwili przystąpić do akcji. Módlmy się żeby te nasze dziewczyny wytrzymały jeszcze z wykotem. Ma być cieplej :) Bardzo się cieszę, że jakieś decyzje zapadają, życzę Ci powodzenia i przesyłam pozdrowienia dla "Młodego".

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez mam nadzieję na te kawki nocne :)
    Jolu no i jakby to nie było znowu jedziemy "na tym samym wózku" ;) Latam od kilku dni po nocach i już nic nie wiem, może faktycznie coś się z tym terminem u Fifi pomyliłam. Dzisiaj by wypadało na 155 dzień, niby ma jakieś objawy, drapie się po brzuszku, przeciąga a ja jak głupia stoję i jej w zadek zaglądam kilka razy na dzień. No i jeszcze mroźne noce nastały.
    Młody jedzie na ferie do mojej koleżanki, teraz jest u nas jej córka i bardzo fajnie się dogadują.
    A decyzje są i powolutku będziemy dążyć do celu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście Kozo, że przy najbliższej okazji biorę Pacjana i przyjeżdżamy! Pacjanie, czytasz to : ) A z Jolą rozmawia mi się, jakbyśmy od małego po jednym podwórku biegały, może z nami przyjedzie. Pozdrawiam serdecznie w trudny i piękny śnieżny czas.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny słowo napisane, już się nie możecie wycofać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozo kochana, my nie potrafimy się cofać, my tylko do przodu! Jak przylecę, zbieram towarzystwo i w drogę : )

      Usuń
    2. A kiedy się Łucjo wybierasz ? Może jeszcze jakaś bratnia dusza do Was dołączy blogująca, fajnie by było.
      Mnie szczególnie ostatnio trochę samotność dokucza a gaduła ze mnie, że ho ho :)

      Usuń
  7. Łucjo czytasz to? Ja też jadę i rzeczywiście gada się jakbyśmy się lata znały. Wiecie tak myślę, że po prostu nadajemy na tych samych falach, a gdyby nie blogi nigdy byśmy się nie spotkały, aż się boję pomyśleć co by się działo gdybyśmy chodziły do jednej klasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam, czytam : ) Po prostu nasza klasa nie chodziłaby do szkoły!

      Usuń
    2. Czuję że tak własnie by się to mogło skończyć, zamiast do szkoły na łąkę z kozami, owcami, końmi i czym się jeszcze nawinie po drodze, podziwiać widoczki i zbierać ziółka i kwiatki :)

      Usuń
    3. O dziewczyny, tak by było i pewnie dlatego rozsiało nas trochę. Nikt by z taką klasa nie zrealizował żadnego programu, chyba że byłby to Waldorff.

      Usuń
  8. Piękna zima u Ciebie, Dzidziol jest cudny. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyrósł fajnie na butli ale jeszcze cały czas dzieciak z niego. Powinien spoważnieć bo lada dzień ojcem zostanie ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń