wtorek, 8 lutego 2011

Jak kupowałam kozła - akt drugi :)

A jednak Boluś chyba samotny się czuje :(
Kiedy siedzę z nim w obórce jest bardzo spokojny. Ciekawie łypie na mnie swoimi wielkimi oczami, coraz częściej podchodzi i daje się pogłaskać. Widzę że z godziny na godzinę lepiej się poznajemy a zwierzak nabiera coraz większej pewności siebie.

Wrócę jednak do początku opowieści o koziołku, jeszcze wtedy bezimiennym ...

Kiedy chłop dotarł do domu w piątkowy wieczór przywitałam go jak zwykłe chlebem i solą mi tu pasowało ;) nie, nie wróć, tak poważnie jak to się mówi przez żołądek do serca. W tym przypadku do kozła. Potraw więc jego ulubionych nagotowałam, oczywiście zadbałam też o napitek znanej marki, ten z pod samiuśkich Tater ;).

Po czym o kozle zaczęłam opowiadać. Chłop słuchał i słuchał i milczał. Kiedy w końcu i ja zamilkłam, zapytał ... no dobrze, dobrze ... ale właściwie po co Ci ten kozioł ? No i tu mnie miał ... niestety nie miałam przygotowanej odpowiedzi na to pytanie. "...  Noooo żeby mieć, potem kupimy kózkę i mleczko będzie i nawóz do ogródka ... i ... i ... oooooo może serek jakiś. A jak zrobisz ładne duże ogrodzenie to i łąkę nam wygryzą ... "
Chłop machnął ręką i wiedział już że po kozła chciał nie chciał będzie musiał pojechać, zresztą służbowym samochodem ponieważ uznałam że do naszej osobówki kozioł nie wejdzie.

W sobotę wczesnym rankiem w łóżku uleżeć nie mogłam. Z rana do obórki pobiegłam i sprzątać intensywnie zaczęłam. Chłop za mną przydreptał, popatrzył, pooglądał i też zabrał się za robotę. W kilka godzin obórkę uprzątnęliśmy, powynosiliśmy  niepotrzebne skrzynie, narzędzia i licho wie co jeszcze. Chłop jak to chłop, zaraz paśniczek na sianko zbił i modernizacje uskuteczniał. Ja wymalowałam  pięknie ściany. Około południa nowy domek był gotowy.

Po obiedzie zarządziłam ubieranie. Chłop zdziwiony pyta gdzie jedziemy ? No jak to gdzie ?, po kozła oczywiście. Jak to dzisiaj ?! już ?! zaraz ?! a co w niedzielę ludziom głowę będziemy zawracać ? Widać (miał nadzieję ?) myślał że może ja jednak z tym kozłem to nie na poważnie, a to całe sprzątanie i szykowanie na wyrost było ?
Nie dociekałam jednak.

Wpakowaliśmy się do służbowego busa i pognaliśmy do "większego miasta" ...

Ciąg dalszy nastąpi oczywiście. Będzie o tym jak kupowaliśmy Bolka i jak chłop całą niedzielę w obórce spędził ... :)



10 komentarzy:

  1. Śliczny jest, po prostu cudny. Zazdroszcze Ci obórki, ja nie mam i dlatego na wiosnę chcemy coś sklecić dla moich przyszłych kur i kozy. O kozie to ja już od dawna marzę i debatuję z Tomkiem, ale wiesz co..może??? Wziąźć Go przez zaskoczenie..Mój sąsiad miał kozy i rodziły mu się małe kózki, zabawne były. Jego Koza miała na imię Musia i tak ją nauczył, że codziennie chodził z nią na spacery, jak ją tylko na łące samą zostawił meeeczała żałośnie i wcale nie jadła. Oj miała wieś używanie jak widziała Bronka, a za nim stadko kóz, biegnące za nim niczym psy :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... czasem się kozy wstawia do boksu cierpiącym na samotność koniom. To może - do towarzystwa dla kozła - dokupicie sobie jeszcze konika..?

    OdpowiedzUsuń
  3. Koziołek uroczy, ale napiecie rośnie nie mogę się doczekać końca opowieści :). Ja to kozy pewnie mieć nie bedę, ale opowiadania babci pamiętam jak koza za nią do sklepu chodziła :)
    Serdecznie Pozdrawiam
    Anula z Chaty pod Wiatrakami

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie opisujesz tą swoją codzienność. Kupiłaś kozła a kozę już masz?. Ja się nie znam ale to chyba odwrotnie się kupuje. Pozdrawiam i czekam co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Capy służą też do odstraszania myszy. Same korzyści!
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  6. Musisz niestety jakieś zwierzątko mu dokupić, bo wszystkie stworzenia, zwłaszcza trawożerne muszą mieć towarzystwo, od wieków żyły w stadach. To chyba zła wiadomość dla Chłopa (przepraszam, że się spoufalam ale nie wiem jak go inaczej nazwać).
    I wydaje mi się, że to miniaturka, więc pewnie trzeba mu żony też miniaturkowej, tylko serki też będą ....miniaturki.
    Ja jestem taka mądrala, mam dwie kozy i capa im nie mogę dokupić ani pożyczyć od miesięcy. Szukam w okolicy i albo już zjedzony albo nie może dojechać albo ja nie mogę znaleźć domu, gdzie podobno mieszka...
    Pozdrawiam serdecznie i pogłaskaj ode mnie tego pięknisia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jolu - moja obórka bardzo stara jest i chyli się ku upadkowi ;) naprawiamy co się da, w planach oczywiście gruntowna renowacja.
    Coś czuję że ja u nas takim Bronkiem zostanę :)

    Boska Wola - konika powiadasz ... ? pewnie że bym chciała i konika. Tyle że konie dla mnie istotami nie z tej planety są. Trzeba wiedzę mieć ogromną na ich temat żeby się hodowlą zająć. Ja nawet dobrze na koniu się nie trzymam, chociaż przyznać się muszę że kilka razy jezdziłam i bardzo mi się podobało :)

    Anulka - Dokończę tę opowieść, mam nadzieję że skończy się happy Eendem bo dziś Boluś strasznie narozrabiał :(

    Krysiu - Wiem że powinnam zacząć od kózki ale akurat koziołek się trafił. Szukam cały czas żony dla Bolka.
    Pięknie opisuję ?! żartujesz chyba, czasami jak czytam tą swoją pisaninę to mam ochotę wystrzelić bloga w wirtualną przestrzeń :(

    Go i Rado - Ale klina mi zadaliście :) nie słyszałam o tym - poważnie ? znaczy się moja kotka na emeryturkę może iść ;)

    Łucjo - odpowiedziałam u Ciebie

    Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. no i ? no co dalej ? grzeczny był w trakcie jazdy ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcę się przytulić! Jakie oczy, jakie różki i ten uśmieszek :))) A i jeszcze mini bródka! Piękny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze, ludzie!!! Co jest? Że tak wszyscy, gdzie się nie obejrzę to za tymi kozami i capami szalecie? Że to niby takie fajne? Że co? Że mniejsze od krowy i dlatego z powodu gabarytów ekonomiczniejszy? Ja to nie wiem... ale mi się ponownie zdaje i to całkiem poważnie i strasznie Was wszystkich przepraszam, ale mam nieodpartą chęć napisania, że znów się przekonuję niestety :-))))), że na odpowiednim miejscu i w znakomitym towarzystwie blogowym się znalazłam... bowiem... ja na kozę choruję od WIEKÓW ;-) i chętnie śledzę Wasze poczynania bo ... wiedza owa na przyszłość pozwoli mi się do posiadania Kozłowskiej Rodziny przygotować :-) YEAH!!!! Powodzenia i czytam dalej... tzn czekam na aż CDN

    OdpowiedzUsuń