Na górce w ostatnich dniach pięknie i prawie wiosennie się zrobiło. Miałam tyle energii że mogłabym przysłowiowe góry przenosić.
Niestety tak jak się można było spodziewać zima wróciła. Nowy atak był dla mnie nadzwyczaj bolesny.
Rano kiedy się obudziłam za oknem śnieżna zadymka. Jak okiem sięgnął biało, bialutko. A ja w swej naiwności wczoraj pod górkę wjechałam. I żeby jeszcze zabawniej było stanęłam na wpół górki.
Myślę sobie ... no pięknie. Teraz ani do przodu, ani do tyłu nie da rady. Na myśl o zjechaniu tyłem po grubej warstwie śniegowej nawet myśleć nie chciałam.
Myśleć nie chciałam, ale coś zrobić trzeba było. Odmiotłam więc staruszka dokładnie i za kierownicę się wpakowałam. Najpierw w zamyśle miałam do przodu podjechać hamulcem ręcznym się wspomagając. Niestety próby moje spełzły na niczym. Koła boksowały a ja coraz bardziej się zakopywałam tworząc głębokie koleiny.
Cóż, trzeba było zrobić to co nieuniknione. Wrzuciłam wsteczny i tyłem postanowiłam zjechać. Jazda była oczywiście ze wszystkimi atrakcjami. Poślizgi wcale nie kontrolowane, patrzyłam tylko czy już mnie rzuca na brzeg czy dopiero za chwilę. Po 10 minutach manewrowania byłam na dole. Uff kolejny raz się udało.
Następnym razem wyjadę dopiero jak pewności nabiorę że wiosna u nas zagościła na dobre.
A co u Bolka ?
Boluś rozpuszczony przez mnie do granic. O ile można rozpuścić kozła ... no chyba można. Warzywka i owoce tylko z ręki pobiera i to pokrojone w maleńkie kawałeczki. Kiedy opuszczam jego lokum meczy na całą okolicę. Próbował też sił swoich na bramce wejściowej do obórki. Rogów swych użył do jej rozwalenia.
Bramkę naprawiłam i znowu na świat może spoglądać. Myślę że powoli jest gotowy do pierwszych spacerów. Niestety na razie na lince, ponieważ nie zamierzam go po górach gonić. Przykro mi że swobodę jego tak ograniczam. Mam nadzieję że wkrótce się to zmieni.
Koziołek zaliczył pierwsze spotkanie z moją suką. Niestety nie przebiegło ono tak jak chciałam. O ile suka towarzyska i przyjaznie nastawiona do wszystkiego, o tyle Bolus nie mógł zrozumieć dlaczego ta biała łaciata pragnie go polizać. Rogów więc swoich użył a suka chciała zębów. Tyle że byłam w pobliżu i nic złego nie stało się ani jednemu, ani drugiemu. Teraz wygląda na to że w drogę wchodzić sobie nie będą. Suka szerokim łukiem omija obórkę w której kozioł przebywa.
Inaczej sprawy przedstawiają się ze Szczęściarą. Ta na pogaduszki do Bolka sobie wychodzi. Siada naprzeciw niego i patrzą się jedno na drugie. W ogóle odkąd Bolek zamieszkał w obórce kotka zaczęła tam spędzać wiele czasu. Komicznie to wygląda kiedy łasi się do kozła i ociera o jego nogi. A on patrzy co to za dziwne stworzenie go odwiedza.
Ot i tyle się na górce dzieje. Niby nic a jednak ...
Odkąd zaczęłam opisywać Bolkowe przygody podniosły się statystyki na blogu. Dziennie około 100 wejść. No w sumie fajnie że mnie tak mnie tłumnie odwiedzacie. Fajnie by było też może się przedstawić, ale to jak już chcecie ... :)
Pozdrawiam Wszystkich bez wyjątku, tych cichych podglądaczy i tych co po sobie ślad zostawiają, to bardzo miłe ...